Film mi skomplikował życie. Z jednej strony cały świat się o nas dowiedział. Z drugiej siedzieliśmy w więzieniu już pięć lat. I szczerze powiem, że czasem wolałem uchodzić za płatnego mordercę albo psychola niż za ofiarę - zauważa Sławomir Sikora przedsiębiorca, pierwowzór „Stefana”, bohatera filmu „Dług” Krzysztofa Krauzego.
Ze Sławomirem Sikorą rozmawia Magdalena Rigamonti
Zawsze pan będzie ten gorszy?
Nie mam z tym problemu.
Ludzie mają problem.
Mają. Szczególnie mężczyźni, kiedy się ze mną spotykają. I to różni, księża nawet. Chcą się porównywać. Mówią: ja też bym zabił dla swojej żony, ja też bym zabił, jeśli ktoś by mnie dręczył, szantażował, nie pozwalał żyć. Zawsze pytam: a potrafiłby pan z tym żyć? I łup, zastanowienie.
Był „Dług” Krzysztofa Krauzego, teraz jest „Mój dług”, którego jest pan współscenarzystą. Film wszedł do kin, kiedy wybuchła wojna w Ukrainie. Teraz jest na Cineman.pl, a w wakacje na Festiwalu Dwa Brzegi.
Pozostało
96%
treści
Reklama