Były poseł PiS Zbigniew Girzyński zwrócił do Kancelarii Sejmu ponad 13 tysięcy 400 złotych. To suma ryczałtów, które pobrał na sześć zagranicznych delegacji w ciągu ostatnich trzech lat. Poseł zwrócił pieniądze za te wyjazdy, w przypadku których deklarował jazdę samochodem, a pojechał innym środkiem lokomocji.

Poseł zwrócił się do Kancelarii Sejmu o wykładnię przepisów, kiedy w mediach zaczęły pojawiać się coraz większe wątpliwości w sprawie poselskich podróży. Dzisiaj rano otrzymał odpowiedź, że jego interpretacja mogła stanowić uchybienie przepisom uchwały Prezydium Sejmu i związku z tym pieniądze powinny zostać zwrócone. Poseł dokonał przelewu niezwłocznie.

Girzyński uważa jednak, że sejmowe przepisy były niejasne i niejednoznaczne. Podkreślił, że ryczałt nigdy nie podlegał rozliczeniu i w żaden sposób nie był dokumentowany.
Poseł dodał, że audyt oceniający sejmowe przepisy jest niekorzystny. Jego zdaniem, jest tam postulat ich uchylenia oraz stwierdzenie, że przepisy były niejednoznaczne, nie odzwierciedlały stanu faktycznego i dlatego mogły wprowadzać w błąd.


Girzyński przyznał, że popełnił błąd i przeprosił za niego. Powiedział, że od strony formalnej jego sprawa z Kancelarią Sejmu jest wyjaśniona. Decyzję w sprawie swojego powrotu do PiS pozostawił partii.

Sprawę rozliczeń poselskich podróży wciąż bada prokuratura.