Oskarżony przyznał się do winy i przepraszał syna jednej z ofiar, próbował też szukać usprawiedliwienia w rzekomej niesprawności układu awaryjnego hamulca tramwaju. Piotr M. mówił, że jest mu przykro, gdyż żyje z brzemieniem, którym jest śmierć trzech osób.

Pasażerka tramwaju mówiła w sadzie, że gdyby nie błyskawiczne zaciągnięcie hamulca przez jednego z pasażerów, skutki wypadku mogły być większe.

Oskarżony przyznał przed sadem, że w czasie pracy spożywał alkohol, jednak samego momentu wypadku nie pamięta. Biegli uznali ze w chwili wypadku był poczytalny. Grozi mu kara do 12 lat więzienia. Kolejna rozprawa w grudniu.