Premier Kopacz odpowiedziała na niesprawiedliwe zarzuty. Tak szef klubu PO Rafał Grupiński komentował incydent, do którego doszło w Pasłęku koło Elbląga.

Podczas spotkania z wyborcami musiała wysłuchać okrzyków "Smoleńsk - pamiętamy!" i "Hańba". Szefowa rządu zareagowała. Powiedziała, że o katastrofie smoleńskiej pamięta, a zaraz po tragedii była w Rosji przez kilka dni i ta sytuacja "przerosła jej wyobrażenia".

Rafał Grupiński bronił szefowej rządu. Przekonywał, że tuż po katastrofie smoleńskiej ówczesna minister zdrowia wzięła na siebie więcej, niż to wynikało z jej odpowiedzialności. Zachowała się wspaniale, jeśli chodzi o sytuację rodzin, które wówczas przyjechały do Moskwy - powiedział. Podkreślił, że czynienie jej z tego powodów zarzutów jest nieprzyzwoite.
Ewa Kopacz wyjaśniała też, że w 2010 roku dostawała takie informacje, iż ziemię w poszukiwaniu ciał przekopano na metr głębokości. Mówiła też, że codziennie specjaliści przywozili jej worki ze szczątkami, pobrudzone ziemią i paliwem lotniczym. Kiedy ówczesna minister zdrowia pytała skąd się wzięły, odpowiedziano jej, że przywożą to co znaleźli po przekopaniu ziemi.