Zmarł hiszpański misjonarz zarażony wirusem Ebola. Miguel Pajares był pielęgniarzem w szpitalu Świętego Józefa w Monrovii, gdzie przez dwa tygodnie opiekował się chorymi na gorączkę krwotoczną. Przed ośmioma dniami badania potwierdziły, że też jest chory.

W czwartek 7 sierpnia został przetransportowany z Liberii do Madrytu i od niedzieli miał podawany ZMapp - eksperymentalny lek.

Odkąd 75-letni misjonarz został przetransportowany do madryckiego szpitala Carlosa III, o stanie jego zdrowia wiadomo było jedynie, że jest stabilny. Już w Monrovii duchowny czuł się źle. Dzień przed przylotem do Madrytu stracił orientację i przestał chodzić.

Lekarze liczyli, że organizm zarażonego wirusem Ebola zareaguje na sprowadzone przez rząd lekarstwo - to samo, które jest podawane parze Amerykanów. Dzisiaj rano szpital Carlosa III nieoficjalnie poinformował, że w ciągu najbliższych 48 godzin będzie wiadomo, czy pacjent pokona wirusa. Organizm Pajaresa okazał się jednak zbyt osłabiony. W Monrovii zmarli pracujący z duchownym pielęgniarze.

Zakon Szpitalny Świętego Jana Bożego, do którego należał misjonarz, zapowiedział, że nie będzie komentował zdarzenia. Potwierdził gotowość wysłania do Monrovii grupy lekarzy, zdecydowanych na pomoc chorym na gorączkę krwotoczną.