Na granicy kontynentalnych Chin z Hongkongiem udaremniono przemyt prawie 100 próbek krwi kobiet w ciąży. W Państwie Środka rozpoznanie płci dziecka przed jego narodzinami jest prawnie zabronione. Chińskie znalazły jednak sposób na to, aby zarobić na rodzicach, którzy jednak chcą wiedzieć czy urodzi im się chłopiec - czy dziewczynka.

W granicznym mieście Shenzhen usługa polegająca na poznaniu płci dziecka z badań krwi jest, jak donoszą lokalne media, powszechną praktyką. Krew pobierają w domach przyszłych matek często wyspecjalizowane pielęgniarki. Próbki są następnie przemycane do Hongkongu, gdzie nie ma tego typu ograniczeń w badaniach prenatalnych. Agencje zajmujące się procederem już za 650 dolarów amerykańskich oferują Chinkom możliwość poznania płci dziecka nawet w 7 tygodniu ciąży.

Zakaz badań pod kątem płci wprowadzono w Chinach ze względu na wciąż powszechne aborcje, jeśli płód okazywał się płci żeńskiej. Z oficjalnych danych wynika, że tylko w ubiegłym roku w Chinach po badaniach prenatalnych przeprowadzono 11 tysięcy nielegalnych aborcji. Szacuje się, że prawdziwe liczby mogą być wielokrotnie większe.