Za zestrzeleniem samolotu nad wschodnią Ukrainą mogą stać prorosyjscy separatyści - uważa ekspert lotniczy Tomasz Hypki. Boeing 777 został prawdopodobnie trafiony rakietą typu ziemia - powietrze nad terytorium opanowanym przez separatystów

Zdaniem Hypkiego mogło dojść do tragicznej pomyłki. Hypki zaznaczył, że tego typu pociski są bardzo rozpowszechnione i posiada je zarówno strona rosyjska jak i ukraińska. Ekspert nie wyklucza, że rakiety typu Buk separatyści mogli zdobyć na armii ukraińskiej albo otrzymać je od Rosjan. Być może do pomyłki doszło w trakcie namierzania celu. Według niektórych źródeł, w tym samym rejonie, lecz na nieco niższej wysokości leciał ukraiński An-26. Rakieta mogła też zmienić kurs, po wykryciu większego celu.

Samolot malezyjskich linii lotniczych spadł z wysokości 10 tysięcy metrów. Na pokładzie było 295 osób. Wszyscy zginęli. Tomasz Hypki zwraca uwagę, że kadłub samolotu rozbił się dopiero w wyniku zderzenia z ziemią. Oznaczałoby to, że rakieta nie trafiła w silnik, co doprowadziłoby do szybkiego wybuchu. Prawdopodobnie zostały uszkodzone systemy sterowania samolotem. Ekspert uważa, że jest bardzo mało prawdopodobne, by ataku na samolot pasażerski dokonali Ukraińcy. Po pierwsze dysponują oni sprzętem, który wyklucza pomylenie samolotu wojskowego z cywilnym. Po drugie byłoby to nie na rękę Ukraińcom z politycznego punktu widzenia. Samolot leciał z Amsterdamu do stolicy Malezji Kuala-Lumpur. Z dotychczasowych informacji wynika, że na pokładzie samolotu znajdowali się obywatele różnych narodowości.