Dwie osoby zginęły w Ługańsku na wschodzie Ukrainy. Na miejski autobus, którym podróżowały, spadły odłamki pocisku. Czworo pasażerów zostało rannych.

Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony twierdzi, że za ostrzał autobusu odpowiadają separatyści. Rada przypomina, że ukraińska armia nie ostrzeliwuje miast.

W nocy w całym Doniecku słychać było strzały, a w niektórych dzielnicach -eksplozje. Nad ranem sytuacja uspokoiła się.

W obwodzie donieckim po raz kolejny dywersanci wysadzili w powietrze tory kolejowe. Nikt nie został ranny. Uszkodzone zostały zarówno szyny, jak i sieć trakcyjna.
Służba Bezpieczeństwa zatrzymała mężczyznę, który wiózł z Krymu do Doniecka 5 milionów rosyjskich rubli, czyli około pół miliona złotych. Pieniądze były przeznaczone dla separatystów.

Z kolei Służba Graniczna zatrzymała Rosjanina, który miał legitymację samozwańczej Republiki Donieckiej. W rubryce "funkcja" było napisane "kierowca-strzelec". Miał przy sobie także mundur i krótkofalówki. Podejrzenie wzbudziło to, że nie miał tak zwanej karty migracyjnej. Jest to niewielka kartka, którą obywatele Rosji i Białorusi dostają przy przekraczaniu granicy. Zatrzymany nie był w stanie wyjaśnić, skąd jedzie i jak znalazł się na terytorium Ukrainy.