W centrum Doniecka zabity został doradca lidera separatystów donieckich Maksim Pietruchin. Według ukraińskich władz, zabójstwo zostało dokonane przez inną frakcję rebeliantów w ramach wewnętrznych porachunków.

Pietruchin został zabity serią strzałów oddanych z przejeżdżającego samochodu. Przebywał w tym czasie w stojącym pojeździe razem z liderem donieckich rebeliantów Maksimem Puszylinem. Ukraińskie służby podejrzewają, że celem zamachu był sam Puszylin. Trwa śledztwo.

Jednocześnie prorosyjscy rebelianci z Donbasu poinformowali, że nie złożą broni, a plan rozwiązania konfliktu na wschodzie Ukrainy przedstawiony w przemówieniu inauguracyjnym prezydenta Ukrainy jest dla nich nie do przyjęcia. Liderzy separatystów od dawna deklarowali, że w żadnych okolicznościach nie złożą broni.

Samozwańczy mer Słowiańska, gdzie obecnie trwają walki, Wiaczesław Ponomariow, mówił, że rebelianci nie zamierzają nigdzie uciekać, ponieważ "Rosjanie się nie poddają". Poroszenko obiecał amnestię tym, którzy złożą broń, a także organizację kontrolowanych korytarzy, którymi najemnicy z Rosji mogliby opuścić Ukrainę i przedostać się na terytorium Federacji Rosyjskiej.