Czesław Mroczek dodał, że obecnie na polskim rynku nie ma rakiet średniego zasięgu. Są jednak inne elementy obrony powietrznej i przeciwrakietowej. Dlatego - przy wyborze dostawcy - będą premiowane te oferty, które zakładają udział rodzimych firm zbrojeniowych. Potencjalni dostawcy wiedzą o tym i już we wstępnych negocjacjach przedstawili projekty, które zakładają stworzenie konsorcjów zbrojeniowych z udziałem polskich poddostawców.
Negocjacje z potencjalnymi dostawcami systemu antyrakietowego od początku śledzi Andrzej Kiński z magazynu "Nowa Technika Wojskowa". Jego zdaniem krajowe firmy zbrojeniowe nie powinny mieć problemu z wejściem w kooperację z zagranicznymi producentami rakietowymi. Ekspert przypomina, że Polacy intensywnie pracują między innymi nad nowoczesnym radarem wczesnego wykrywania, który pracuje w paśmie metrowym. Mamy również pasywny system wykrywania czy własny system łączności i dowodzenia.
Program obrony powietrznej i przeciwrakietowej o kryptonimie "Wisła" będzie jednym z najdroższych przedsięwzięć, jakie planuje przeprowadzić MON w ciągu najbliższych lat. Eksperci szacują, że pójdzie na to z budżetu resortu obrony kilkanaście miliardów złotych. Program ma być wprowadzany stopniowo do 2022 roku.
Polski system ma być mobilny i będzie pozwalał zestrzelić rakiety krótkiego i średniego zasięgu w ich końcowej fazie lotu.
Obecnie nasza armia dysponuje zmodernizowanymi i "wpiętymi" w nowe systemy rozpoznania i dowodzenia zestawami przeciwlotniczymi, których metryki sięgają lat 70 i 80. Nie pozwalają one zwalczać pocisków balistycznych.