Toruń i Bydgoszcz powinny zrobić wszystko, żeby sięgnąć po środki Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych - uważa Jan Rostowski, lider kujawsko-pomorskiej listy PO do Brukseli. Były wicepremier wyjaśnił też pomyłkę językową "w Bydgoszczu".

Zdaniem gościa Rozmowy Dnia w Polskim Radiu PiK, potrzebne jest elementarne zaufanie obu stron. Tylko wtedy można dojść do porozumienia. Jak dodaje, w relacji między Toruniem a Bydgoszczą istnieje obawa, że jedna strona nie jest uczciwa wobec drugiej. Według niego, trzeba budować przyjazne relacje i tworzyć mechanizmy, które pozwolą pójść do przodu nawet w tej sytuacji.

Były wicepremier wyjaśnił też pomyłkę językową. W telewizyjnym wywiadzie odmienił Bydgoszcz jako nazwę rodzaju męskiego. Przygotował sobie małą pomoc, aby więcej takich błędów nie popełniać. Jak tłumaczył w rozmowie z Polskim Radiem PiK, błąd wyniknął z tego, że nie uczył się języka polskiego w szkole, a tylko od rodziców. Odmiany przez przypadki nauczył się intuicyjnie. Dodaje, że w rozmowie telewizyjnej skupiał się na innych, ważnych kwestiach.

Pomyłka natychmiast zrobiła furorę na portalach społecznościowych. Podczas rozmowy Jan Rostowski zastanawiał się, czy na czas kampanii zamieszkać w Toruniu czy - jak powiedział - "w Bydgoszczu".