- Kto pana wykończył, panie generale? – zapytała Monika Olejnik byłego wiceministra obrony narodowej i dowódcę wojsk lądowych. – Lobbyści. Są mocni na naszym rynku i to pokazuje słabość naszych służb – odpowiedział Waldemar Skrzypczak.

"Jeśli nasze siły zbrojne mają być bezpieczne, a zakupy uczciwe i transparentne, to ten system musi być chroniony przed lobbystami. Oni oddziałują na służby i media, manipulując nimi jak chcą" – tłumaczył Skrzypczak. Zapytany, kim są lobbyści, wymienił obcokrajowców i Polaków związanych z firmami zagranicznymi. "Często są to też nasi wojskowi, którzy poszli do pracy na obcy żołd. Ja nie poszedłem" – podkreślił.

Skrzypczak, który stracił stanowisko w MON po aferze związanej z przetargiem na zakup samolotów bezzałogowych przez polską armię tłumaczył, że sprzeciwił się zakupowi samolotów, które są na wyposażeniu rosyjskich sił zbrojnych. "Rosjanie byliby w posiadaniu wszystkich informacji, kodów źródłowych i danych kryptograficznych do naszych samolotów. Ja się temu przeciwstawiłem i wiadomo jakie są konsekwencje" – mówił Skrzypczak.

Skrzypczak twierdzi, że od pięciu lat domaga się wskazania jednostki, w której ma służyć podczas mobilizacji. "Jeżeli będzie potrzeba i po mnie się nie sięgnie, to sam pójdę tam, gdzie powinienem pójść, znajdę swoje miejsce w szyku. Od pięciu lat jestem w rezerwie i do dzisiaj nie mam przydziału" – mówił były dowódca wojsk lądowych.