Silvio Berlusconi nie jest już senatorem Republiki Włoskiej. Został pozbawiony mandatu na mocy ustawy wykluczającej z parlamentu osoby skazane na więcej niż dwa lata pozbawienia wolności. Były premier Włoch usłyszał w sierpniu wyrok czterech lat więzienia za oszustwa podatkowe.

Ustawa, przyjęta równo przed rokiem, przewiduje pozbawienie mandatu parlamentarzystów skazanych w procesie karnym natychmiast po ogłoszeniu wyroku.

Berlusconiemu udało się opóźnić to o cztery miesiące. Choć wcześniej mówił, że będzie zajmować się polityką poza parlamentem, nie potrafi w tej chwili ukryć irytacji z powodu obrotu sprawy. Powodem może być fakt, że pozbawieniu mandatu towarzyszy sześcioletni zakaz kandydowania w wyborach.

Wiec przez rezydencją Berlusconiego

Na wiecu przed swoją rzymską rezydencją, zwołanym przed głosowaniem w senacie, były premier, który jest w tej chwili również byłym senatorem, dał wyraz oburzeniu z powodu tego, co go spotkało. Według Berlusconiego i jego zwolenników, we Włoszech doszło do zamachu stanu, czego nie można puścić płazem.

Dniem żałoby po demokracji nazwał Berlusconi dzień, w którym został pozbawiony mandatu senatora. Były premier zapowiedział, że będzie się zajmować polityką poza parlamentem. Wyznaczył też na 8 grudnia, w tym samym miejscu, spotkanie swym zwolenników. Ugrupowanie Forza Italia chce powstania klubów “Forza Silvio”.

Partia Berlusconiego przygotowywać się będzie w ten sposób do najbliższych wyborów. Sam Berlusconi, o czym nie wspomniał podczas wiecu,
nie będzie mógł w nich wziąć udziału. Wraz z utratą mandatu senatora, w następstwie wyroku czterech lat więzienia za oszustwa podatkowe, były premier otrzymał sześcioletni zakaz kandydowania do parlamentu.

Według Berlusconiego procesy, wyroki sądowe i obecne wykluczenie go z senatu, są częścią wybranej przez lewicę “sądowej drogi” wyeliminowania go z życia publicznego. Polityk podkreślał, że ani on ani jego zwolennicy nie zamierzają się wycofać. Były w tej chwili senator nazwał swych zwolenników “misjonarzami prawdy i wolności” i wyznaczył im spotkanie 8 grudnia. Po wiecu odleciał do swej rezydencji w Arcore pod Mediolanem.