Tygodnik "Wprost" dotarł do wniosku, jaki w sprawie uchylenia immunitetu Sławomirowi Nowakowi, złożył w Sejmie prokurator Ryszard Rogatko. Głównym zarzutem jest to, że były minister transportu miał podawać nieprawdę w pięciu kolejnych oświadczeniach majątkowych składanych między 2011 i 2013 r.

W uzasadnieniu wniosku prokurator powołuje się na zeznania samego Nowaka, jego małżonki oraz biznesmena Piotra Wawrzynowicza, który kupił politykowi zegarek Ulysse Nardin.

Nowak miał otrzymać zegarek od żony na początku marca 2011 r., jako prezent na 35. urodziny. Problem w tym, że w marcu 2011 roku Nowak, wówczas minister w kancelarii prezydenta Komorowskiego, miał już prawie 37 lat.

Kolejna nieścisłość to data, kiedy minister dostał zegarek. Z zeznań złożonych w prokuraturze wynika, że otrzymał go 8 marca. Jednak na archiwalnych zdjęciach widać, że minister miał go na ręku już 2 i 3 marca.

We wniosku jest też humorystyczny wątek dotyczący wyceny luksusowego zegarka ministra - pisze "Wprost". Na podstawie opinii biegłego Henryka Jadowskiego prokuratura przyjęła, że wartość zegarka Nowaka na koniec 2012 roku wynosiła minimum 17 tysięcy złotych. We wniosku o uchylenie immunitetu polityka prokurator pisze: "Opinii biegłego Jana Bochenka nie wzięto pod uwagę przy ustalaniu stanu faktycznego, gdyż biegły ten przyjął błędne założenie, jakoby zegarek był kradziony".