Eksperci zespołu Macierewicza nie mają kompetencji do badania katastrofy smoleńskiej - taki wniosek nasuwa się po lekturze artykułu w "Gazecie Wyborczej".

Dziennik napisał o "kompromitacji ekspertów", którzy w czasie przesłuchania przez Prokuraturę Wojskową, nie przedstawili dowodów na wybuch tupolewa. Chodzi o trzech profesorów: Wiesława Biniendę, Jana Obrębskiego i prawdopodobnie Jacka Rońdę.

"Mówiliśmy o tym od dawna" - komentuje publikację Paweł Olszewski z PO. Poseł dodaje, że eksperci zespołu Macierewicza nie przedstawiali dowodów na poparcie swoich tez. "Najbardziej przykre jest to, ze w obliczu tak wielkiej katastrofy, musieliśmy komentować niestworzone historie osób kompletnie do tego nieprzygotowanych" - mówi.

Olszewski odniósł się też do opinii niektórych posłów PiS-u w sprawie publikacji "Gazety Wyborczej". Eurodeputowany Ryszard Czarnecki stwierdził, że ludzi trzeba oceniać po stanie wiedzy, nie po wykształceniu. "Jeśli bada się przyczynę śmierci tylu osób, trzeba mieć do tego kwalifikacje" - mówi polityk PO. Dodaje, że lekarz musi mieć kompetencje do tego, by móc leczyć ludzi.

Jak czytamy w "Gazecie Wyborczej", Prokuratura Wojskowa poinformowała, że - według ekspertów - dowodem na ich kompetencje miało być to, iż "sklejali modele samolotów czy obserwują skrzydła samolotu podczas lotu".