Marek Migalski czuje się obrażony wpisem, jaki na początku lipca dokonał Radosław Sikorski na swoim koncie na Twitterze i dlatego - jak donosi "Rzeczpospolita" - europoseł zamierza dziś skierować do sądu pozew przeciwko ministrowi spraw zagranicznych.

Migalskiemu chodzi o słowa Sikorskiego, jakie padły podczas twitterowej wymiany zdań pomiędzy politykami. Najpierw europoseł przekonywał na portalu społecznościowym, że polskie MSZ ujawniło nazwiska kilkudziesięciu białoruskich opozycjonistów, którym dano diety za udział w konferencjach. To – zdaniem Migalskiego – miało stać się przyczyną oskarżenia ich o zdradę państwa przez reżim Łukaszenki.

Sikorski w odpowiedzi napisał: "Kłamie Pan. Nikt za udział w tych jawnych konferencjach, przy udziale mediów, nie był represjonowany". Jednak - według "Rzeczpospolitej" - Migalski nie napisał nigdzie, że ci ludzie zostali represjonowani za udział w konferencjach, ale za to, że pobierali za nie diety.

Europoseł twierdzi, że najpierw próbował załatwić sprawę polubownie i wysłał maila do ministerstwa, w którym domagał się, aby Sikorski w ciągu 48 godzin zamieścił przeprosiny na swoim profilu na Twitterze. "Minister jednak tego nie zrobił, więc zostaje mi tylko wyjaśnienie całej sprawy na drodze sądowej" – tłumaczy "Rzeczpospolitej" Marek Migalski.

Teraz Migalski kieruje do sądu i domaga się przeprosin oraz wpłaty 5 tys. zł na rzecz fundacji Białoruski Dom w Warszawie.