Mieszkańcy Wenezueli wybiorą dziś nowego prezydenta. Zgodnie z konstytucją będzie rządził przez najbliższych 6 lat. Najwięcej szans na wygraną ma dwóch polityków: następca zmarłego Hugo Chaveza Nicolas Maduro i mający polskie korzenie lider opozycji Henrique Capriles Radonski.

Teoretycznie, więcej szans na wygraną ma Nicolas Maduro. Dawny związkowiec i kierowca autobusów został wskazany przez Hugo Chaveza na nastepcę. Obiecuje kontynuować rozpoczętą przez zmarłego prezydenta tak zwaną Rewolucję Boliwariańską i być wiernym zasadom socjalizmu.

Jego przeciwnik, adwokat, Henrique Capriles Radonski, dąży do wprowadzenia gospodarki rynkowej i chce rozwiązać wszystkie problemy Wenezueli. A nie jestich mało. Kraj mający więcej ropy naftowej niż Arabia Saudyjska ma 20-procentową inflację, musi reglametować dopływ prądu i mierzyć się z największą przestępczością w całej Ameryce Południowej.

Eksperci ostrzegają, że Wenezuela stoi na progu kryzysu eknomicznego i twierdzą, że bez względu na to, kto zostanie wybrany prezydetem, nie będzie w stanie utworzyć stabilnego rządu.