W Krakowie na marszu pamięci pojawiła się córka Lecha Kaczyńskiego, Marta Kaczyńska.

Córka prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Marta, modliła się przy grobie rodziców. W Krypcie świętego Leonarda w Katedrze na Wawelu wzięła udział we mszy świętej, później przy sarkofagu Marii i Lecha Kaczyńskich złożyła kwiaty i zapaliła znicz.

Powiedziała, że od czasu katastrofy niewiele się zmieniło, ponieważ ciągle towarzyszy jej ten sam ból. "Jest to dla mnie trudny dzień, bo wracają najtragiczniejsze wspomnienia, ale trzeba sobie z tym radzić" - mówiła. Córka pary prezydenckiej jest rozżalona, ponieważ rozwiązanie przyczyn katastrofy wciąż jest odległe. Uważa, że kluczowe dowody powinny znaleźć się na terenie Polski. Stwierdziła też, że czuje się jak osoba, która nie może znaleźć swoich bliskich, ponieważ nadal nie wiadomo dlaczego jej rodzice zginęli. "Nie chcę wiele, prawda wystarczy" - mówiła Marta Kaczyńska.

Powiedziała, że choć minęły trzy lata, to ciągle czuje ból po stracie rodziców. Podkreśliła też, że rodziny ofiar katastrofy czekają na poznanie prawdy o przyczynach rozbicia się prezydenckiego samolotu.

"Trzy lata minęły, ale tak naprawdę ból jest podobny do tego, który był na początku. Człowiek z czasem krzepnie, ale emocje wciąż są bardzo silne. Jest to dla mnie bardzo trudny dzień, bo wracają te najtragiczniejsze wspomnienia" - cytuje TVN24.pl. "Jak każda rodzina chcę wiedzieć, co się stało z moimi bliskimi. To podobne uczucie, jak tych, którzy nie mogą odnaleźć swoich bliskich. Ja mam tak samo. Nie chcemy niczego wielkiego" - przekonywała Kaczyńska w rozmowie z serwisem "Gazety Wyborczej".