Liczba ofiar dramatu w Algierii może wzrosnąć - powiedział algierski minister do spraw mediów, Mohamed Said.

Według oficjalnych danych, w zajętym przez terrorystów kompleksie gazowym zgięło w sumie 23 zakładników - cudzoziemców i Algierczyków. Algierski minister do spraw mediów w publicznej stacji radiowej wyraził jednak obawę, że ofiar może być więcej.

Algierczycy nie podali jeszcze szczegółów, dotyczących zabitych cudzoziemców. Według oficjalnych ustaleń, wśród zabitych jest przynajmniej jeden Algierczyk.
Po trwających przez cztery dni walkach w zajętym przez terorystów kompleksie gazowym kilka krajów zgłosiło zaginięcie swoich obywateli. Japonia - dziesięciu, Norwegia pięciu, a Malezja dwóch. Brytyjski premier David Cameron potwierdził śmierć trzech Brytyjczyków. Dodał, że prawdopodobnie zginęło trzech dalszych, a także osoba będąca brytyjskim rezydentem.

Algierskim komandosom udało się wczoraj całkowicie przejąć kontrolę nad zakładami, należącymi do koncernów BP i Statoil, zajętymi wcześniej przez islamskich terrorystów. Według algierskich władz, przez cztery ostatnich dni zginęło co najmniej 23 zakładników i 32 napastników. Większość ofiar straciła życie w czasie wczorajszego, ostatecznego szturmu na pola gazowe. Nie wiadomo jednak, czy bilans ten jest ostateczny, bo w In Amenas pracowało wielu obcokrajowców, a nie wszystkie rządy mogą doliczyć się swoich obywateli. Algierskim żołnierzom udało się uwolnić ponad 670 pracowników zakładów, w tym cudzoziemców. Według władz, zabici terroryści pochodzili z sześciu różnych krajów.