Kampania prezydencka w Czechach przebiegła niezwykle spokojnie. Kandydaci przed I turą wyborów postawili przede wszystkim na kontakty bezpośrednie z ludźmi. Zjeździli wzdłuż i wszerz całe Czechy. Zrezygnowali z agresywnych wypowiedzi, koncentrując się przede wszystkim na największym problemie Czech, jakim jest korupcja.
Debaty telewizyjne toczyły się pod dyktando moderatorów. A ci niejednokrotnie podsuwali kandydatom tematy drugorzędne, odwracając uwagę widzów od zasadniczych problemów. Dyskutowano więc między innymi o tym, czy prezydent powinien jeździć czeskim autem, albo też o tym, czy ma być wierny czeskiej kuchni. Jedynie trzech kandydatów na urząd prezydenta potrafiło zainteresować ludzi. To były premier Milosz Zeman, szef dyplomacji Karel Schwarzenberg i najmłodszy z nich - socjaldemokrata Jirzi Dienstbier.