W Czechach drugi dzień wyborów prezydenckich. Wczoraj do urn poszło aż 40 procent uprawnionych do głosowania Czechów.

Lokale wyborcze ponownie otwarto o 8:00 rano. Oczekuje się, że wysoka frekwencja może się utrzymać i po zamknięciu lokali o 14:00 może sięgnąć nawet 70 procent.
Dotychczas głowę państwa wybierali posłowie i senatorowie. Teraz Czesi są zadowoleni, że mogą o tym sami zadecydować. Dokonują wyboru, kierując się doświadczeniem życiowym kandydata oraz przebiegiem kampanii.

"Wybrałam jednego, który mi się podobał. Myślę, że będzie dobry" - zwierzyła się z uśmiechem Informacyjnej Agencji Radiowej starsza dama. A jaki powinien być nowy prezydent według 40-letniego informatyka? - "Ppzede wszystkim taki, którego potem nie musiałbym się wstydzić".

Dziś prawdopodobnie żaden z kandydatów nie zdobędzie ponad połowy głosów. Druga tura wyborów zaplanowana jest na 25 i 26 stycznia.

Wśród dziewięciorga kandydatów, najwięcej szans sondaże dają 68-letniemu Miloszowi Zemanowi, byłemu premierowi i byłemu liderowi socjaldemokracji, dziś kandydatowi niezależnemu. Za nim - w opinii politologów - są minister spraw zagranicznych Karel Schwarzenberg, socjaldemokrata Jirzi Dienstbier i były premier Jan Fischer, który jak się wydaje traci dystans do przeciwników.