Pod koniec stycznia przyszłego roku Sąd Apelacyjny w Łodzi ponownie zajmie się sprawą b. posła Samoobrony Stanisława Łyżwińskiego oskarżonego w tzw. seksaferze. Sprawa wrócił do SA po uchyleniu większości wyroku przez Sąd Najwyższy.

Jak poinformował w poniedziałek PAP rzecznik Sądu Apelacyjnego w Łodzi Piotr Feliniak, dwaj biegli medycy sądowi, którzy badali b. posła Samoobrony, uznali, że jego obecny stan zdrowia umożliwia mu wzięcie udziału w rozprawie apelacyjnej, ale po spełnieniu pewnych warunków - zapewnienia mu odpowiednich warunków związanych z przyjazdem na rozprawę i na samej rozprawie.

Według sędziego Feliniaka oskarżonego powinna przywieźć na rozprawę karetka, może on odpowiadać w pozycji siedzącej, a jeśli będzie to konieczne, musi mieć możliwość zajęcia pozycji leżącej na sali rozpraw.

"W związku z treścią opinii sprawa będzie skierowana na termin, który ma być wyznaczony w końcu stycznia 2013 roku" - powiedział sędzia Feliniak. Nie wiadomo jednak, czy sam b. poseł będzie chciał stawić się na rozprawie apelacyjnej, bo jako odpowiadający z wolnej stopy może, ale nie musi, w niej uczestniczyć.

W marcu zeszłego roku Sąd Apelacyjny w Łodzi rozpatrując odwołanie obrony od wyroku Sądu Okręgowego w Piotrkowie Tryb. w tzw. seksaferze, zmniejszył z 5 lat do 3,5 roku karę dla Łyżwińskiego i uchylił wyrok (dwóch lat i trzech miesięcy więzienia) wobec lidera Samoobrony Andrzeja Leppera. Uzasadnił to błędami proceduralnymi popełnionymi przez sąd pierwszej instancji.

W przypadku dwóch czynów, które obaj oskarżeni mieli popełnić wspólnie i w porozumieniu, sprawą miał ponownie zająć się piotrkowski sąd. Wątek Leppera został jednak umorzony po samobójczej śmierci lidera Samoobrony w sierpniu ub. roku.

Sąd Apelacyjny uznał jednocześnie, że piotrkowski sąd dokonał prawidłowej oceny prawnej co do pozostałych pięciu zarzutów postawionych Łyżwińskiemu, w tym gwałtu. Jednak po kasacji obrony w styczniu tego roku Sąd Najwyższy uchylił orzeczenie dotyczące czterech spośród pięciu zarzutów wobec Łyżwińskiego - w tym gwałtu i przyjmowania oraz żądania korzyści osobistych o charakterze seksualnym, a także wykorzystania lub usiłowania wykorzystania seksualnego czterech kobiet.

SN uznał, że doszło do naruszenia wymogów rzetelnego procesu, a w uzasadnieniu SA nie odniósł się konkretnie do zarzutów obrony dotyczących zeznań części świadków i oceny tych zeznań oraz ich wagi dowodowej. Ostateczny jest jedynie wyrok wobec b. posła ws. podżegania do porwania b. wspólnika oraz kara 15 miesięcy więzienia.

Seksaferę w Samoobronie ujawniła w grudniu 2006 r. "Gazeta Wyborcza", opierając się na relacji Anety Krawczyk - b. radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego. Kobieta mówiła m.in., że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi.

Łódzka prokuratura okręgowa przedstawiła Łyżwińskiemu siedem zarzutów, w tym zgwałcenia w swym biurze poselskim w Tomaszowie Maz. działaczki Samoobrony, która ubiegała się o stanowisko wójta. Oskarżono go też o przyjmowanie i żądanie korzyści osobistych o charakterze seksualnym oraz wykorzystanie lub usiłowanie wykorzystania seksualnego czterech kobiet, w tym Krawczyk, którą miał też nakłaniać do przerwania ciąży. Wszystkie zarzuty dotyczą lat 1999-2003.

Proces w piotrkowskim sądzie ruszył w maju 2008 r. W końcowej fazie - ze względu na zły stan zdrowia Łyżwińskiego, który poruszał się na wózku inwalidzkim - rozprawy odbywały się w piotrkowskim areszcie, gdzie b. poseł przebywał przez prawie 2,5 roku (zostało to zaliczone na poczet kary). Po wyroku sąd uchylił mu areszt, który opuścił w karetce. Sądy w Radomiu i Lublinie wydały postanowienia o warunkowym przedterminowym zwolnieniu b. posła z więzienia. Obecnie Łyżwiński jest na wolności.