Przedstawicielstwo UE w Chinach wezwało w poniedziałek władze w Pekinie do zachowania "daleko posuniętego umiaru" w sprawie niewidomego dysydenta Chena Guangchenga, który ma przebywać w ambasadzie USA w stolicy Chin.

"Wzywamy władze Chin, by zachowały jak najdalej posuniętą ostrożność w tej sprawie, unikając między innymi retorsji wobec rodziny (Chena) lub jakichkolwiek osób z nim związanych" - głosi komunikat przedstawicielstwa, cytowany przez agencję Reutera.

Jak poinformowała w sobotę organizacja praw człowieka z siedzibą w Teksasie ChinaAid, Chen, krytyk prowadzonej w Chinach polityki jednego dziecka, uciekł z aresztu domowego i znajduje się w Pekinie pod ochroną przedstawicieli USA.

Według działaczy ChinaAid dysydent przebywa w ambasadzie USA w stolicy Chin i rozmowy co do jego dalszego losu toczą się na wysokim szczeblu między Waszyngtonem a Pekinem.

Chen przebywał przez półtora roku w areszcie domowym w miejscowości Donshigu w prowincji Szantung we wschodnich Chinach, skąd przyjaciołom udało się do w minioną niedzielę wywieźć. Dysydent spędził cztery lata w więzieniu za ujawnienie przymusowych aborcji i sterylizacji w wiejskiej społeczności, z której pochodził. Po uwolnieniu lokalne władze umieściły go w areszcie domowym, choć nie było ku temu podstaw prawnych.

Areszt domowy Chena był pilnie obserwowany przez Zachód i miejscowych obrońców praw człowieka. Ci ostatni postrzegają tego prawnika samouka, który stracił wzrok na skutek przebytej w dzieciństwie choroby, jako zdeterminowanego bojownika walczącego z nadużyciami polityki jednego dziecka.