"Decyzja premiera ws. ACTA martwi mnie. Moim zdaniem, została ona podjęta pod wpływem populistycznych ruchów, które z kolei zostały zmanipulowane przez telekomy. Nie oszukujmy się.
Umowa ACTA wcale nie jest taka groźna, jak ją przedstawiano. Ona nie wnosi niczego nowego do polskiego prawa autorskiego. Natomiast pozwala nam ścigać tych, którzy kradną polskie filmy poza granicami Polski.
ACTA to przede wszystkim umowa handlowa, która ma niewiele wspólnego z prawem autorskim. Tak czy inaczej, jakieś regulacje prawne dotyczące bardzo szybko rozwijającego się internetu są nieuniknione. Premier zdaje sobie z tego sprawę, mówiąc o przystosowaniu do XXI wieku. Świat to wymusi, nawet gdyby Polska chciała być jak najbardziej liberalnym krajem.
Ja mam tylko nadzieję, że XXI wiek nie stanie się stuleciem, w którym będzie przyzwolenie na to, by paserzy i złodzieje bezkarnie działali w internecie. Nie mówię tutaj oczywiście o internautach, bo internauci powinni mieć swobodny dostęp do tego wszystkiego, co jest w sieci.
Podsumowując, zobaczymy, co w tej sprawie zrobi Europa. My będziemy musieli się dostosować, ponieważ Polska nie istnieje w przestrzeni pozaeuropejskiej, pozaświatowej".