Stefan Niesiołowski (PO) pozwał "Gazetę Polską" za to, że na jej stronie internetowej podano informację, że współpracował z SB. Naczelny "GP" temu zaprzecza, ale nie wyklucza, że na innych stronach związanych z "GP" "kiedyś coś opublikowano" i nadal tam jest.

Pozew o ochronę dóbr osobistych złożyłem we wtorek - poinformował PAP Niesiołowski. "Informuję, że 20 września 2011 roku skierowałem przeciwko organowi PiS-u "Gazecie Polskiej" do Sądu Rejonowego dla m. st. Warszawy pozew o ochronę dóbr osobistych za umieszczenie na stronie internetowej "GP" informacji, że byłem tajnym współpracownikiem SB w latach 1971-1979 (TW Leopold) wraz z dodatkowymi informacjami w tym rodzaju" - napisał Niesiołowski w przesłanym PAP oświadczeniu.

W rozmowie z PAP potwierdził, że złożył pozew i dodał, że cała sprawa jest dla niego trudna do zrozumienia, bo już raz procesował się z "GP" o to samo. "Sądziłem się już z nimi w tej sprawie w 1993 roku, kiedy lista Macierewicza była i wtedy przegrali proces. Zamieścili wtedy wyjaśnienie Gontarczyka, że to chodziło o pomyłkę, i że tym TW Leopold był ktoś inny. Teraz to samo zamieścili, czego nie mogę pojąć. Jest pozew, spotkamy się w sądzie. To jedyne miejsce, gdzie chętnie się spotkam z "Gazetą Polską"" - zaznaczył Niesiołowski.

Polityk domaga się od "GP" 20 tys. zł. "20 tys. jest dla mnie, być może przeznaczę część na cele społeczne, ale tak będzie to dla nich bardziej dokuczliwe" - wyjaśnił Niesiołowski.

Pytany o komentarz redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz powiedział PAP, że na stronie "GP" nie znalazł informacji, o której napisał Niesiołowski. "Na stronie "Gazety Polskiej" na pewno niczego takiego nie ma. Może chodzi o jakąś inną stronę, bo mamy w różnych spółkach różne strony. Na pewno na stronach "Gazety Polskiej" w ostatnich tygodniach nie publikowaliśmy niczego o Stefanie Niesiołowskim" - podkreślił Sakiewicz.

Zastrzegł, że nie jest w stanie zagwarantować, że informacji, o której Niesiołowski powiadomił sąd, nie ma gdzieś wśród wpisów, na którejś ze stron związanych z "GP". "Nie wykluczam, że na którejś ze stron kiedyś coś zostało opublikowane i to wisi, ale na pewno w ostatnich tygodniach niczego nie publikowaliśmy" - powiedział Sakiewicz.

We wtorek wieczorem Sakiewicz przysłał PAP swoje oświadczenie. "Redakcja "Gazety Polskiej" w ostatnich latach nie publikowała żadnych informacji na ten temat. Poza tekstem, w którym wyjaśnialiśmy całą sprawę. Marszałek Stefan Niesiołowski, jeszcze w poprzedniej kadencji Sejmu, wystosował specjalne podziękowanie do redaktora naczelnego "Gazety Polskiej" Tomasza Sakiewicza za wyjaśnienie całej sprawy i usunięcie wszelkich wątpliwości" - napisał.

"Całe zamieszanie uważam za próbę zwrócenia uwagi na siebie przez posła, który kandyduje do Sejmu i cieszy się wyjątkowo niskim poważaniem" - stwierdził.

Jak dodał, "obraźliwe" fragmenty oświadczenia skierowane pod adresem "Gazety Polskiej" zostaną przeanalizowane przez prawników "GP". "Jeżeli w najbliższym możliwym czasie Stefan Niesiołowski za nie nie przeprosi, spotkają się ze stosowną odpowiedzią" - zapowiedział redaktor naczelny "Gazety Polskiej".