Podczas debaty w PE z okazji polskiej prezydencji europoseł Zbigniew Ziobro (PiS) zarzucił w środę rządowi RP ograniczanie wolności mediów. Zareagował na to Marek Siwiec (SLD) mówiąc, że represje miały miejsce, gdy Ziobro był ministrem sprawiedliwości.

"To za pana rządów w Polsce masowo z mediów publicznych zwalniano dziennikarzy. Czy tylko dlatego, że byli krytyczni wobec rządu?" - pytał Tuska w Strasburgu Ziobro. Zarzucił obecnemu gabinetowi, że chciał doprowadzić "do likwidacji najbardziej prestiżowego i najczęściej cytowanego dziennika w Polsce, bo był krytyczny wobec rządu".

"To za pana rządów funkcjonariusze służb specjalnych uzbrojeni w broń ostrą wkroczyli do mieszkania internauty, studenta, tylko dlatego, że prowadził krytyczną wobec władzy stronę internetową, by go zastraszyć i zarekwirować komputer" - dodał.

Na tę wypowiedź zareagował europoseł Siwiec. "Czy pamięta pan rząd, w którym był pan ministrem sprawiedliwości, gdy uzbrojone bandy atakowały ludzi. W Polsce o szóstej rano zamykano ludzi do więzienia, a jedna z pań, którą chcieliście zamknąć, popełniła samobójstwo. Czy dobrze pamiętam, że był pan wówczas ministrem sprawiedliwości, czy się pomyliłem" - pytał Siwiec.

"My walczyliśmy z korupcją, a wy walczycie z kim: walczycie z internautami, którzy krytykują władzę"

Ponownie zabrał głos Ziobro, przyznając, że za rządów PiS zdarzało się, że policja i służby specjalne wkraczały, ale do ludzi władzy podejrzanych o korupcję. "My walczyliśmy z korupcją, a wy walczycie z kim: walczycie z internautami, którzy krytykują władzę" - dodał Ziobro.

Potem podczas debaty kilkakrotnie doszło do wymiany zdań między polskimi europosłami różnych partii politycznych, także m.in. między Michałem Kamińskim (PJN) i Zbigniewem Ziobrą o dopłaty dla rolników.

Jacek Protasiewicz (PO) przeprosił za to, że "europosłowie przenoszą na forum PE kampanię wyborczą i prowadzą polsko-polskie spory". "Człowieku, nie wypada" - zwrócił się do Ziobry. Ubolewał też w tej sprawie Marek Migalski (PJN), ale jego zdaniem, "przyczyną tego jest Tusk, który zdecydował się na wybory podczas prezydencji".

Przysłuchujący się tym wystąpieniom premier nie reagował; zabrał głos na zakończenie debaty. Kamery pokazały Tuska, który rękami zakrywał twarz.