W czwartek po południu zbierze się zarząd krajowy Platformy Obywatelskiej - poinformowała PAP Danuta Pietraszewska (PO). Zarząd ma rozmawiać o listach wyborczych, rozpatrzy też odwołania polityków PO niezadowolonych ze swoich miejsc na tych listach.

Jeszcze we wtorek wiceszef PO, marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna zapowiadał, że zarząd zatwierdzi listy najprawdopodobniej dopiero w lipcu. "Wiele wskazuje na to, że w lipcu, w perspektywie dwóch tygodni zarząd krajowy zamknie projekt list. Czy Rada Krajowa jeszcze lipcu? Jest taka szansa" - mówił Schetyna na konferencji prasowej w Sejmie.

Wbrew wcześniejszym zapowiedziom PO nie zatwierdziła list 11 czerwca, kiedy to w gdańskiej Ergo Arenie odbyła się ogólnopolska konwencja partii. Wzięli w niej udział m.in. Joanna Kluzik-Rostkowska i Dariusz Rosati - kolejni, po Bartoszu Arłukowiczu, kandydaci na czołówki list spoza PO.

Arłukowicz ma otwierać listę w Szczecinie, Kluzik-Rostkowskiej władze PO zaproponowały "jedynkę" w Rybniku. Śląska PO jest podzielona w sprawie ewentualnego startu Kluzik-Rostkowskiej z Rybnika. Przeciwny temu jest m.in. wiceszef śląskiej Platformy, starosta rybnicki Damian Mrowiec. "Ludzie na Śląsku nie akceptują takiego sposobu uprawiania polityki, w którym z dziecinną łatwością zmienia się polityczne barwy" - ocenił Mrowiec.

Schetyna powiedział w środę w Radiu ZET, że to nieprawda, iż Rybnik nie chce Kluzik-Rostkowskiej. Dodał, że będzie ona kandydować ze Śląska - "pewnie z okręgu rybnickiego". Zanim Kluzik-Rostkowska zdecydowała się związać z PO, listę w Rybniku miał otwierać poseł Platformy Marek Krząkała.

Dariusz Rosati wystartuje prawdopodobnie z okręgu podwarszawskiego - zapowiada szef mazowieckiej PO Andrzej Halicki. Wcześniej źródła w partii informowały nieoficjalnie, że w grę wchodzi drugie - właśnie po Halickim - miejsce w tzw. wianuszku okołowarszawskim. Niewykluczony jest też start Rosatiego z listy w Warszawie, chociaż w takim wypadku na pewno z miejsca poza pierwszą trójką (listę w stolicy otwierają premier Donald Tusk, szefowa warszawskiej PO Małgorzata Kidawa-Błońska i minister finansów Jacek Rostowski).

Szereg polityków PO domaga się zmiany decyzji władz regionów ws. obsady list. Tusk zapowiedział już, że pełnomocnik ds. równego traktowania Elżbieta Radziszewska wystartuje w wyborach do Sejmu (władze regionu pominęły ją przy układaniu list). Ostatecznie Radziszewska będzie, tak jak wielokrotnie w przeszłości, "jedynką" na liście kandydatów PO w wyborach do Sejmu z okręgu piotrkowskiego.

Ubiegających się o korektę decyzji regionów przez centralę jest więcej. Odwołała się posłanka z Lublina Joanna Mucha, której przypadło czwarte miejsce na liście PO w tym mieście, a także wiceszef regionu lubelskiego Włodzimierz Karpiński (dostał miejsce piątce, w poprzednich wyborach startował z "dwójką"). "Jedynką" w Lublinie być Magdalena Gąsior-Marek, której media przypominają wręczenie kwiatów ministrowi infrastruktury Cezaremu Grabarczykowi po tym, jak w Sejmie przepadł wniosek o wotum nieufności dla niego.

Odwołał się też krakowski poseł PO Łukasz Gibała, który nie znalazł się na liście PO w tym mieście. Szef małopolskiej PO Ireneusz Raś zadeklarował w przeddzień posiedzenia zarządu, że nie zmienia zdania ws. Gibały. "Mam poważne argumenty, przedstawię je zarządowi krajowemu" - zapowiedział w rozmowie z PAP.

O rewizję decyzji regionu wnioskuje też rzecznik klubu PO Krzysztof Tyszkiewicz (mazowiecka PO umieściła go dopiero na siedemnastym miejscu listy warszawskiej).

Odwołania zapowiadali ponadto: poseł Maciej Orzechowski (ósme miejsce w Kaliszu, choć w poprzednich wyborach był czwarty), wiceszef sejmowej komisji gospodarki Andrzej Czerwiński (nie odpowiada mu drugie miejsce na liście w Nowym Sączu), Lidia Staroń (ósme miejsce na liście olsztyńskiej), posłowie Tadeusz Naguszewski i Adam Żyliński (7. i 8. miejsce na liście elbląskiej) oraz szczeciński poseł Michał Marcinkiewicz, który uznał, że szósta pozycja na liście, którą otrzymał, jest zbyt odległa.

Z kolei na liście w Białymstoku zabrakło miejsca m.in. dla posła Jacka Żalka, który powiedział PAP, że on sam co prawda odwoływać się nie zamierza, ale "koledzy już zapowiedzieli, że się o niego upomną".

Wielu polityków PO w nieoficjalnych rozmowach jako przykład potrzebnych korekt podaje przypadek Antoniego Mężydły. Znalazł się on na szóstym miejscu listy toruńskiej, chociaż w poprzednich wyborach otwierał ją (wcześniej zdecydował się przejść do PO z PiS). Mężydło nie zdecydował się na złożenie odwołania, ale niewykluczone, że sam zarząd przyzna mu wyższe miejsce na liście.