Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla RMF FM przekonywał, że jego partia powinna wygrać najbliższe wybory parlamentarne, bo - jak twierdzi - Polska musi się zmienić.
"Dzisiaj ta konieczność zmiany jest ewidentna i można powiedzieć, że przeliczalna, jak to się mówi kwantyfikowalna. Te 300 miliardów złotych zwiększenia długu publicznego, ten ciężki kryzys finansów publicznych, to jest właśnie przejaw tej sytuacji" - powiedział Kaczyński w RMF FM.
Prezes PiS liczy, że jego partia w wyborach parlamentarnych zdobędzie na tyle dobry wynik, że uda jej się utworzyć rząd.
Pytany o ewentualną koalicję PIS-u z SLD po wyborach, Kaczyński odpowiedział, że nie widzi takiej możliwości, a o innych potencjalnych koalicjach nie chce w tej chwili mówić.
Kaczyński niechętnie mówił również o oddaniu steru w partii. Zapowiedział, że odda władzę w PiS, gdy "dojdzie do setki".
"Profanacja, poniżanie ludzi to jest odpowiedzialność prezydenta"
W wywiadzie poruszony został również temat upamiętniających katastrofę smoleńską krzyża i zniczy pod Pałacem Prezydenckim. Komentując ten temat, Kaczyński w ostrych słowach skrytykował prezydenta Bronisława Komorowskiego.
"Sprawa krzyża i tego co się tam wyprawiało: profanacji, poniżania ludzi, obrażania kobiet, fizycznych ataków na kobiety, to jest odpowiedzialność prezydenta. To postawiło jego osobę w bardzo szczególnej sytuacji z mojego punktu widzenia. Sadzę, że także z punktu widzenia człowieka, który kieruje się tradycyjną moralnością. To są rzeczy absolutnie niedopuszczalne. Prezydent mógł jedną decyzją to skończyć (...) mógł nakazać służbom porządkowym zlikwidować te zjawiska" - powiedział prezes PiS.