Powrót z noworocznego weekendu nie miał wiele wspólnego z szampańską zabawą. Część osób, która zdecydowała się spędzić sylwestra w górach lub nad morzem, wracała do domu ściśnięta na korytarzach wagonów i w toaletach. Wielu nie udało się nawet wcisnąć do pociągu.
Odpowiedzialność przewoźników za tłok i przepychanki w najlepszym przypadku ogranicza się do konieczności zwrotu pieniędzy wydanych na podróż. Jest to możliwe dopiero po złożeniu pisemnej reklamacji. Do niej trzeba dołączyć bilet z adnotacją o nieprawidłowościach sporządzoną przez konduktora lub pracownika kasy biletowej. Nikłe szanse na odzyskanie pieniędzy mają osoby, które podróżowały z biletami bez miejscówki. Kolej nie ma obowiązku gwarantowania komfortu jazdy, a więc nie odpowiada za tłok w wagonach.