62-letni Ryszard C., który w łódzkiej siedzibie PiS zastrzelił Marka Rosiaka i ranił nożem drugiego pracownika, zostanie poddany obserwacji sądowo-psychiatrycznej - zdecydował we wtorek Sąd Okręgowy w Łodzi.

Decyzja sądu zapadła na wniosek łódzkiej prokuratury. Śledczy uznali, że obserwacja Ryszarda C. jest konieczna, bowiem dwaj biegli psychiatrzy i psycholog, po jednorazowym badaniu, nie byli w stanie ocenić, czy mężczyzna był poczytalny w chwili zbrodni.

"Sąd uwzględnił wniosek prokuratury dotyczący poddania Ryszarda C. obserwacji psychiatrycznej w zamkniętym zakładzie leczniczym na okres nie dłuższy niż cztery tygodnie" - powiedziała Grażyna Jeżewska z biura prasowego Sądu Okręgowego w Łodzi. Prokuratura wnioskowała o przeprowadzenie obserwacji na oddziale psychiatrycznym szpitala Zakładu Karnego nr 2 w Łodzi.

Z dotychczasowych ustaleń śledczych wynika, że po wymeldowaniu się z Częstochowy, a przed zabójstwem w Łodzi Ryszard C. przebywał w różnych miejscach w Polsce, m.in. w Łodzi, w Warszawie, w okolicach tych miast i Częstochowy. W chwili popełnienia zbrodni był trzeźwy i nie był pod wpływem środków odurzających. Prokuratura i policja nadal ustalają, w jaki sposób mężczyzna przygotowywał się do zbrodni.

"Nadal przesłuchujemy świadków, sprawdzamy informację z hoteli i innych miejsc noclegowych w różnych miejscach w Polsce. Analizujemy, gdzie wypłacał pieniądze w bankomatach, sprawdzamy połączenia telefonicznie i miejsca logowania się jego telefonu komórkowego do sieci" - powiedział we wtorek rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania.

Ryszard C. nie miał wspólników

Według prokuratury, ustalenia na obecnym etapie śledztwa nie wskazują, jakoby Ryszard C. współdziałał z innymi osobami. Prokuratura nie ujawnia, czy mężczyzna był - poza łódzkim biurem PiS - w innych biurach poselskich czy siedzibach partii. "Na wnioski końcowe musimy poczekać, bo te ustalenia jeszcze trwają" - dodał Kopania. Przyznał, że śledczy analizują w tym zakresie m.in. monitoringi z różnych miejsc, przede wszystkim zapis z miejskich kamer z Łodzi i Warszawy.

W ostatnim okresie prokuratura otrzymała protokół sądowo-lekarskiej sekcji zwłok ofiary i szczegółowe badania toksykologiczne podejrzanego. "Mamy dzisiaj pewność, że w chwili popełnienia zarzucanych przestępstw Ryszard C. był trzeźwy i nie był pod wpływem środków odurzających" - zaznaczył prokurator.



Nadal nie wiadomo, czy podejrzany rzeczywiście - jak miał mówić podczas przesłuchania przez policjantów - jest chory na raka. Prokuratura nie chce mówić o stanie zdrowia Ryszarda C.

Wcześniej prokuratura przyznała, że ma dowody, które świadczą o tym, że Ryszard C. przed zabójstwem mógł być dwukrotnie w łódzkiej siedzibie PiS. Według śledczych wskazują na to zeznania ranionego nożem asystenta posła Jarosława Jagiełły, Pawła Kowalskiego, a także jego wpisy w kalendarzu. Miał on zapisać - zniekształcone nazwisko C., a także jego numer telefonu komórkowego. Badanie biegłego grafologa kartki z odręcznymi notatkami, zatytułowanej "oświadczenie", a znalezionej przy Ryszardzie C. wykazało, że napisana została przez podejrzanego. Notatki zawierały nazwiska polityków.

Śledczy nie ujawniają wymienionych w oświadczeniu nazwisk polityków ani ich liczby. Po zabójstwie ochronę BOR zaproponowano kilkunastu politykom. Wiadomo, że przyjęli ją m.in. europosłowie PiS Jacek Kurski i Zbigniew Ziobro, wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski (PO), b. premier Leszek Miller i szef SLD Grzegorz Napieralski.

Prokuratura posiada także ekspertyzy telefonu komórkowego C. oraz laptopa znalezionego w wynajmowanym przez niego aucie. Nie ujawnia jednak ich treści.

Ryszard C. wtargnął do łódzkiej siedziby PiS 19 października

62-letni Ryszard C. wtargnął do łódzkiej siedziby PiS 19 października. Zaatakował znajdujące się tam osoby. Zastrzelił Marka Rosiaka, męża b. wiceprezydent Łodzi, asystenta europosła Janusza Wojciechowskiego. Później - jak ustalili śledczy - strzelił do 39-letniego asystenta posła Jarosława Jagiełły - Pawła Kowalskiego; gdy chybił, zaatakował go paralizatorem i ranił nożem. Świadkowie tragedii twierdzą, że krzyczał, iż chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego i "powystrzelać pisowców".

Po zatrzymaniu Ryszard C. usłyszał zarzuty zabójstwa i usiłowania zabójstwa z użyciem broni palnej. Zdaniem śledczych motywem ataku była przynależność partyjna obu ofiar. Podejrzany przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Został aresztowany na trzy miesiące. Za te zbrodnie grozi mu dożywocie. Kilka tygodni później w areszcie śledczym prokurator przedstawił mu dodatkowy zarzut posiadania broni palnej oraz amunicji bez wymaganego zezwolenia. Za to grozi mu do ośmiu lat więzienia.