Dziewiętnastolatek wypadł z okna w mieście Shenzhen na południu Chin, gdzie Foxconn zatrudnia 400 tys. osób i gdzie doszło wcześniej do ośmiu samobójstw i dwóch prób samobójczych. Policja nie potwierdziła jeszcze, czy także on sam odebrał sobie życie.
Młody mężczyzna był absolwentem szkoły zawodowej ze środkowych Chin i pracował w Foxconnie od półtora miesiąca.
Dziennik "South China Morning Post" informował w poniedziałek, że Foxconn postanowił zatrudnić 2 tys. psychiatrów i psychologów, by powstrzymać falę samobójstw w swych chińskich zakładach.
Jest to kolejne działanie podjęte przez Foxconn w celu powstrzymania fali samobójstw. Firma zorganizowała już wcześniej w zakładach w Shenzhen terapię grupową, a nawet zatrudniła mnichów, by wykonali rytuały wypędzania "złych duchów".
Wszyscy samobójcy mieli mniej niż 25 lat.
Pracownicy firmy skarżą się, że zmiany są długie, taśmy produkcyjne przesuwają się bardzo szybko, a kierownictwo utrzymuje wojskową dyscyplinę. Jak mówią, osoby mieszkające w hotelu pracowniczym prawie ze sobą nie rozmawiają z powodu wyczerpania.