Podczas gdy media nieustannie spekulują, czy śmierci MICHAELA JACKSONA nie jest winny doktor Conrad Murray, po latach zabrał głos lekarz innego zmarłego tragicznie muzyka – JIMIEGO HENDRIKSA. Zdaniem Johna Bannistera jest wielce "prawdopodobne", że legendarny gitarzysta padł ofiarą morderstwa. Winne zgonu miało być... wino.
To zresztą nie pierwszy i nie ostatni podobny przypadek. Przedwczesne zgony wielkich artystów często wywoływały wiele kontrowersji. Do tej pory nie dowiedzieliśmy się, co dokładnie było przyczyną śmierci Marilyn Monroe, Jima Morrisona czy Kurta Cobaina. Za każdym razem podejrzewano, że gwiazdom ktoś pomógł przenieść się na tamten świat.
MARILYN MONROE znaleziono ją martwą 5 sierpnia 1962 roku w jej domu w Los Angeles. Była naga i trzymała słuchawkę telefoniczną w dłoni. Jako oficjalną przyczynę śmierci podano przedawkowanie środków nasennych, mówi się jednak, że Marilyn mogły zająć służby specjalne.
JIM MORRISON. I z jego śmiercią wiąże się więcej znaków zapytania niż odpowiedzi. Oficjalną przyczyną zgonu był zawał serca, a ciało muzyka miało zostać znalezione 3 lipca 1971 roku w wannie pokoju jednego z paryskich hoteli. Po latach wyszło jednak na jaw, że Morrison zmarł najprawdopodobniej w toalecie klubu Rock 'n' Roll Circus, a do hotelowego pokoju przenieśli go dilerzy. Cała sprawa przez lata miała być trzymana w głębokiej tajemnicy.
KURT COBAIN. Partnerka wokalisty Nirvany również znalazła się pod obstrzałem mediów i detektywów. Dziennikarze Max Wallace i Ian Halperin długo szukali haka na Courtney Love. W końcu musieli skapitulować. W swojej książce "Love & Death: The Murder Of Kurt Cobain" przynali, że Love nie jest winna śmierci męża, ale nadal upierają się, że Cobain mógł zostać zamordowany.
MICHAEL JACKSON. Sytuacja doktora Conrada Murraya jest, najdelikatniej mówiąc, nieciekawa. Policja w Los Angeles podejrzewa go o podanie gwiazdorowi zastrzyku z mieszanką silnych leków, a cały świat oskarża o śmierć Króla Popu. O morderstwie Michaela Jacksona wyraźnie mówiła też w wywiadach siostra artysty La Toya. Jej zdaniem to żądni pieniędzy ludzie z otoczenia muzyka uzależnili go od leków.
Czytaj więcej: Dziennik.pl