Poproszę premiera o wgląd w dokumenty, które przekazał mu Janusz Palikot w związku z publikacjami "Dziennika" - zapowiedziała w poniedziałek minister ds. walki z korupcją w kancelarii premiera Julia Pitera.

Podkreśliła jednak, że nie może z urzędu zająć się tą sprawą, gdyż dotyczy ona posła, a nie urzędnika państwowego. "Przekroczyłabym swoje uprawnienia, a to jest karalne" - dodała.

"Przeglądałam oświadczenie majątkowe Palikota, ale tylko pod kątem przynależności do organizacji i zasiadania we władzach spółek handlowych. Dochodów nie analizowałam, bo nie mam wglądu do PIT-u. Do niego ma wgląd wyłącznie sejmowa komisja etyki, która na mocy przepisów jest jedynym organem uprawnionym do przeglądania oświadczeń majątkowych" - powiedziała Pitera w TVN24.

Piątkowy "Dziennik" napisał, że poseł PO otrzymuje z anonimowych spółek w rajach podatkowych milionowe pożyczki z niewiadomych źródeł.

Według gazety, Palikot założył w 2007 r. w Luksemburgu spółkę, a ta zaraz zaczęła pożyczać mu pieniądze. Miała je od małej spółki, której adresem jest skrzynka pocztowa na Cyprze. Jej udziałowcy rezydują na Karaibach - a według byłej żony Palikota właśnie tam poseł ukrył część majątku. Karaibski ślad sprawdza właśnie prokuratura - twierdzi "Dziennik".

"Nie ma tu żadnego problemu, żeby nie. To nie są materiały, które mają charakter poufny"

W poniedziałek "Dz" napisał z kolei, że "linia obrony Palikota jest taka: idąc do polityki, zaczął sprzedawać swoje firmy, a u kupujących oprócz ceny zagwarantował sobie możliwość zaciągania pożyczek". "Dz" twierdzi, że sprawdził w rejestrze sądowym jedną z takich umów (między Palikotem a luksemburską spółką CEPI) i nie ma w niej słowa o gwarancjach przyznawania pożyczek.

Premier Donald Tusk pytany o posła PO podkreślił, że zadaniem Palikota jest udowodnić opinii publicznej i wymiarowi sprawiedliwości, że są to "wyłącznie preteksty dla opozycji, żeby go bić po głowie, a nie rzeczywiste zarzuty". "Mam nadzieję, że Palikot wyjdzie z tych problemów z czystym kontem" - mówił premier. Jednocześnie dodał, że dopóki sprawy posła nie zostaną wyjaśnione, nie przewiduje wyrzucenia go z partii.

Podkreślił, że nie ma też żadnego problemu, aby materiały z wyjaśnieniami Palikota, przekazane kancelarii premiera, zostały upublicznione. "Nie ma tu żadnego problemu, żeby nie. To nie są materiały, które mają charakter poufny". Jak dodał, wyjaśnienia Palikota to informacje o werdyktach sądowych.

O upublicznienie 17 stron wyjaśnień w sprawie swoich finansów, które Palikot przekazał premierowi, zaapelował w poniedziałek po raz kolejny poseł Tomasz Dudziński (PiS). W sobotę premier ocenił, że wyjaśnienia wyglądają "dość wiarygodnie".