Trwa przeciąganie liny między Unią Europejską a Turcją. Kartą przetargową w konflikcie są oczywiście migranci z Bliskiego Wschodu i Azji Południowej.
Przedstawiciele UE: szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen oraz przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel – towarzyszyli wczoraj premierowi Grecji Kyriakosowi Mitsotakisowi podczas wizyty na granicy z Turcją.
Szef greckiego rządu nazwał nabrzmiewający kryzys migracyjny „zagrożeniem asymetrycznym”.
To zawoalowane przypomnienie unijnym partnerom, że Ateny nie chcą być pozostawione same sobie jak w 2015 r. W odpowiedzi von der Leyen obiecała wysłanie nad Morze Egejskie grupy szybkiego reagowania Frontexu oraz 700 mln euro natychmiastowej pomocy. – Sytuacja na granicy to nie tylko grecki problem, ale odpowiedzialność dla całej Europy – mówiła.
Wczoraj wieczorem von der Leyen odwiedziła również Bułgarię, która sprawuje prezydencję w UE, i rozmawiała z premierem Bojko Borisowem. Szef bułgarskiego rządu planował zwołanie trójstronnego szczytu z udziałem premiera Grecji i prezydenta Turcji. Spotkanie jednak nie dojdzie do skutku, ponieważ Recep Erdogan nie chciał usiąść przy stole z Mitsotakisem.