Uważam, że ustawa o IPN była i jest potrzebna, natomiast w Senacie skrytykowałam jej "timing", który według mnie nie był najszczęśliwszy - powiedziała senator Anna Maria Anders w wywiadzie dla tygodnika "Do Rzeczy".

Córka gen. Władysława Andersa pytana, dlaczego pomimo wątpliwości głosowała za ustawą, odpowiedziała: "Głosowałam za, bo nie kwestionuję konieczności pojawienia się tego rodzaju przepisów w polskim porządku prawnym. Jest polską racją stanu korygować kłamstwa historyczne. My absolutnie potrzebujemy takich narzędzi. W tym sensie całkowicie zgadzam się z autorami ustawy".

Na pytanie o to, kto w jej opinii "nie stanął na wysokości zadania" w kwestii ustawy o IPN, dodała: "Nie chcę wskazywać nikogo palcem, ponieważ nie uczestniczyłam w pracach legislacyjnych. Zresztą nie chodzi o to, żeby wskazywać jakichś winnych, bo to nie posuwa nas ani trochę do przodu".

"Myślę, że istotne jest, aby w przyszłości identyfikować +wrażliwe+ ustawy z większym wyprzedzeniem i odbywać szerokie konsultacje międzyresortowe. Jeszcze przed głosowaniem w Sejmie, oczywiście z uwzględnieniem Pałacu Prezydenckiego i kancelarii premiera" - oceniła Anders. "Tak brzemiennych w skutkach przepisów nie powinno się +puszczać+ w przyspieszonym tempie legislacyjnym. Teraz musimy bardzo dużo rozmawiać z naszymi partnerami i prezentować im nasz punkt widzenia w tej sprawie" - podkreśliła.

Dodała również, że debata wokół nowelizacji ustawy o IPN ujawniła "przerażającą skalę braku wiedzy historycznej na całym świecie".

"Trzeba iść naprzód i ratować to, co jest dyplomatyczne do uratowania. Jeżeli uda się przekonać Amerykę, że Izrael doszedł z Polską do porozumienia, to temat w dużej mierze będzie zamknięty. Wiemy przecież, jak silne jest lobby izraelskie w amerykańskim Kongresie - trzeba z tymi ludźmi rozmawiać tak samo intensywnie jak z rządem w Jerozolimie" - powiedziała.

Senator poinformowała także, że 11 marca leci wraz z kombatantami armii gen. Andersa oraz w towarzystwie 10 Sprawiedliwych do Izraela. "To jest dla mnie właśnie ta dobra narracja i często poprzez takie konfrontowanie ludzi z historią jesteśmy w stanie zmienić ich myślenie o Polsce" - dodała.

Anders wspomniała również o spotkaniu z senatorem Johnem McCainem, który podpisał swego czasu list "o stanie demokracji w Polsce". "Stwierdził, że nie do końca ma ogląd tego, co się dzieje w Polsce, ale zewsząd słyszy negatywne opinie, dlatego wyraził swój sprzeciw. Kiedy spotkaliśmy się następnym razem, rozmowa wyglądała już zupełnie inaczej" - powiedziała.

"Nam często brakuje lobbystów sprawy polskiej na świecie, a przede wszystkim w USA. Robiliśmy na tym polu przez lata za mało. Teraz bardzo staram się to zmienić" - podkreśliła senator.