Wszystkie ręce na pokład; będziemy promować kandydaturę Zdzisława Krasnodębskiego na wiceprzewodniczącego PE - zapowiedział we wtorek odwołany z tej funkcji Ryszard Czarnecki. Zaznaczył jednak, że "może to być ciężki bój".

Krasnodębski miałby zastąpić na stanowisku wiceprzewodniczącego PE Ryszarda Czarneckiego, odwołanego w zeszłym tygodniu w związku z wypowiedzią o europosłance Róży Thun. Ostateczne decyzje w sprawie Krasnodębskiego mają zapaść po porozumieniu ze wszystkimi formacjami, które wchodzą w skład Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do których należy także Prawo i Sprawiedliwość.

W piątek, 23 lutego na posiedzeniu Zarządu Krajowego PO ma zapaść decyzja dotycząca ewentualnego poparcia kandydatury Krasnodębskiego na stanowisko wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego - zapowiedział w ubiegłym tygodniu lider Platformy Grzegorz Schetyna.

Czarnecki, pytany o szanse prof. Krasnodębskiego, mówił we wtorek w telewizji wPolsce.pl, że nie należy przywiązywać dużej wagi do tego, kogo poprze PO. "Platforma Obywatelska zawsze robiła to, jakie było oczekiwanie ze strony Europejskiej Partii Ludowej" - powiedział.

Jak mówił, problem nie polega na tym, czy PO poprze czy nie prof. Krasnodębskiego, bo "ma to charakter propagandowy", ale czy będzie kontrkandydat wśród liberałów w PE. Zaznaczył, że w Brukseli mówi się o kandydaturze niemieckiej deputowanej Gesine Meissner z FDP, która - jak przypominał Czarnecki - w listopadzie ubiegłego roku przegrała wybory na wiceprzewodniczącą Parlamentu Europejskiego. "Jeśli oni ją wystawią, (...) to w sytuacji pewnej nagonki na Polskę, sytuacja nie wiadomo, jak się zakończy" - ocenił Czarnecki.

Zapewnił, że teraz w partii kierują "wszystkie ręce na pokład". "Będziemy kandydaturę profesora Krasnodębskiego promować i zgłaszać" - powiedział. "Natomiast to może być ciężki bój. Mam nadzieję, że zakończy się zwycięsko dla Polski" - dodał.

Głosowanie nad wyborem następcy Czarneckiego na stanowisku wiceprzewodniczącego PE ma nastąpić na sesji plenarnej 1 marca.