Co najmniej sześć osób zginęło w poniedziałek, a kilkadziesiąt zostało rannych, gdy pociąg pasażerski operatora Amtrak wykoleił się na wiadukcie w amerykańskim stanie Waszyngton w pobliżu miasta Tacoma. Przyczyną mogło być zderzenie z przeszkodą na torach.

Siedemdziesiąt siedem osób przetransportowano do okolicznych szpitali. Co najmniej cztery z nich są w stanie bardzo ciężkim.

Amtrak poinformował, że w pociągu znajdowało się 78 pasażerów i pięć osób obsługi.

Jeden wagon spadł na ruchliwą autostradę przebiegającą pod wiaduktem i uderzył w kilka samochodów. Według lokalnych władz na autostradzie są ranni, ale nikt nie zginął. Kilka wagonów zwisa z wiaduktu. Na torach pozostała tylko tylna lokomotywa.

Jeden z pasażerów pociągu powiedział mediom, że ludzie wybijali okna, żeby wydostać się na zewnątrz.

Do katastrofy doszło, kiedy pociąg operatora Amtrak wykonywał pierwszy kurs na nowej, szybkiej trasie między miastami Tahoma i Olympia, na której dopuszczalna jest prędkość do 127 km/h. Trasę wykonano w ramach projektu o wartości 181 mln dolarów.

Agencja AP, powołując się na anonimowe źródło we władzach, podaje, że według wstępnych ustaleń pociąg przed wykolejeniem się uderzył w jakąś przeszkodę na torach. Zdaniem rozmówcy agencji, jako że tory były nowe, przyczyną nie były raczej kwestie związane z konserwacją infrastruktury.

Rzeczniczka zarządzającej transportem w tym rejonie państwowej agencji Sound Transit Kimberly Reason zapewniła, że przed otwarciem trasy przeprowadzono szeroko zakrojone testy.

Jak podkreśla Associated Press, już wcześniej Don Anderson, burmistrz miasta Lakewood (stan Waszyngton), które leży na nowej trasie, przewidywał, że na drodze tej może dojść do wypadku. Polityk obawiał się jednak, że pociąg może uderzyć w samochód lub pieszego na przejeździe kolejowym.