Niezależny kandydat na prezydenta Francji Emmanuel Macron nie krył w czwartek radości z porażki w holenderskich wyborach parlamentarnych populistów z Partii na rzecz Wolności (PVV) Geerta Wildersa. Wyników na razie nie skomentowała Marine Le Pen.

"Holandia pokazała, że przełom jakiego dokonuje skrajna prawica nie jest jeszcze przesądzony, a siły progresywne nabierają rozpędu" - skomentował Macron zwycięstwo w wyborach Partii Ludowej na rzecz Wolności i Demokracji (VVD) premiera Marka Ruttego.

Jak tłumaczy agencja Reutera wygrana Wildersa byłaby istotnym bodźcem dla Le Pen w nadchodzących wyborach prezydenckich we Francji. Do tej pory jedynym członkiem Frontu Narodowego, który skomentował wyniki wyborów w Holandii był sekretarz generalny partii, Nicolas Bay. Zwrócił uwagę, że ugrupowanie Wildersa wprowadzi do parlamentu większą liczbę posłów niż w poprzedniej kadencji. Sam wynik ocenił jako "częściowe zwycięstwo". Dodał, że do zwycięstwa VVD przyczyniło się zaognienie w ostatnich dniach stosunków holendersko-tureckich.

Z sondaży exit poll wynika, że w środowych wyborach do niższej izby parlamentu Holandii centroprawicowa VVD zdobyła najwięcej, bo ok. 31-32 mandatów. Populistyczna, antyislamska i antyunijna PVV Wildersa wywalczyła 19 mandatów, czyli o kilka mniej niż oczekiwano.

Według sondaży Macron ma wszelkie szanse wejść do drugiej tury kwietniowo-majowych wyborów prezydenckich we Francji tuż za kandydatką skrajnie prawicowego Frontu Narodowego Le Pen i wygrać z nią 60,5 proc. do 39,5 proc.