Słuchając wypowiedzi szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska można odnieść wrażenie, iż on już wie, że będzie zwolniony z pracy - uważa prezydencki minister Krzysztof Szczerski. Poseł PO Rafał Grupiński jest zwolennikiem, żeby Tusk rządził jeszcze Europą "i trzymał wysoko nasze dobre imię".

W wywiadzie dla poniedziałkowej "Rzeczpospolitej" prezydencki minister Krzysztof Szczerski ocenił, że "słuchając wypowiedzi samego Donalda Tuska można odnieść wrażenie, iż on już wie, że będzie zwolniony z pracy". "Gdybym miał się zakładać, to kolejnym szefem Rady Europejskiej będzie przedstawiciel liberałów, były lub obecny premier liberał" - dodał Szczerski.

Ocenił również, że z punktu widzenia Polski kadencja Tuska jako szefa Rady Europejskiej to czas stracony.

"Zamiast mówić dobrze o kraju, z którego pochodzi, woli go deprecjonować, tylko dlatego, że jego partia straciła w nim władzę. To takie nieeuropejskie... w znacznej mierze jest to więc kadencja straconej szansy" - powiedział prezydencki minister.

Minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin pytany w poniedziałek w programie 1 Polskiego Radia o komentarz do słów ministra Szczerskiego w "Rz" odpowiedział, że na razie nic w sprawie Tuska nie jest jeszcze przesądzone. "Zobaczymy, jaka będzie konstelacja na szczytach unijnych" - dodał.

"Rzeczywiście przebieg wyborów i pewne decyzje personalne w poszczególnych krajach europejskich, czy przymiarki rządowe w Niemczech, zmniejszają prawdopodobieństwo reelekcji Donalda Tuska" - zauważył Gowin. Jak dodał, jeżeli Tusk wróci do polskiej polityki, to na pewno będzie "twardym przeciwnikiem". "Znam go dobrze, ścieraliśmy się nie raz" - zaznaczył wicepremier.

Z kolei poseł PO Rafał Grupiński w poniedziałek w TOK FM pytany, czy Tusk udzielając ostatnio wywiadów sprawia wrażenie, jakby szykował się do powrotu do polskiej polityki ocenił, że Tusk daje sygnał, iż interesuje się tym, co dzieje się w Polsce.

"Starał się zachowywać dystans osoby odpowiedzialnej za całą Europę, w tym przypadku wyraźnie daje nam wszystkim znak, że sprawy polskie są mu bardzo bliskie i że interesuje się nimi na co dzień" - powiedział polityk Platformy.

"Ja jestem zwolennikiem, żeby (Tusk) rządził jeszcze Europą trochę i trzymał wysoko nasze dobre imię, bo rządzący to imię depczą dzisiaj, jeśli chodzi o arenę międzynarodową. Mam jednak nadzieję, że (Tusk) kiedyś do tej polityki oczywiście wróci" - dodał.

Natomiast poseł Unii Europejskich Demokratów Michał Kamiński pytany w poniedziałek w TVN24 o ewentualną drugą kadencję Tuska jako szefa Rady Europejskiej uznał, że w tej sprawie "wszystko się może zdarzyć".

"Rozmawiałem z bardzo ważnym europejskim politykiem, który powiedział, że dzisiaj być może nie ma większości dla Tuska, ale też nie ma większości dla nikogo innego" - zauważył Kamiński.

Jak dodał, "życzyłby sobie tego", żeby Tusk został szefem RE na następną kadencję, ale jednocześnie Tusk "byłby w Polsce bardzo potrzebny". "Z całą pewnością jest postacią, która w polskiej polityce jest ponad partiami politycznymi, w jakimś sensie tak jak Jarosław Kaczyński" - podkreślił.

Do kwestii wybory szefa Rady Europejskiej odniósł się w poniedziałek w TVP1 wiceszef Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki (PiS).

"Jest zawarta umowa między Europejska Partia Ludową (EPL), chadecją - formacją, w której jest Platforma Obywatelska i PSL - i pan Tusk z ramienia tej formacji jest przewodniczącym Rady Europejskiej, a socjalistami, drugą co do wielkości frakcją w europarlamencie, że stanowisko szefa PE od 17 stycznia 2017 roku będzie sprawował przedstawiciel EPL" - powiedział europoseł.

"To by oznaczało, że trzy główne stanowiska w UE: szef Rady Europejskiej, szef PE i szef Komisji Europejskiej, to będą ludzie, wszyscy z jednej formacji politycznej, właśnie z chadecji. Na to socjaliści nie pójdą. Taka sytuacja zdarzyła się tylko raz" - zauważył Czarnecki.

Na pytanie, czy to oznacza, że PiS będzie popierało kandydata socjalistów, po to żeby Donald Tusk nim nie został wiceszef PE odparł: "To oznacza, że jeśli ten +deal+ będzie zrealizowany - bo z +dealami+ w polityce bywa tak, że czasami mogą być zerwane - to oznacza, że nie będzie w ogóle kandydatury Donalda Tuska tylko będzie kandydatura jakiegoś socjalisty".

"To by oznaczało, że będzie jedna oficjalna kandydatura (na szefa Rady Europejskiej), nie będzie paru, to nie będzie konkursu piękności. Odpowiedź na to pytanie będzie bardziej znana po 17 stycznia, gdy będziemy wiedzieli, kto będzie szefem europarlamentu. Ten tydzień tę odpowiedź przybliży, ponieważ poznamy oficjalnych kandydatów na szefa europarlamentu" - podkreślił Czarnecki.