Rząd, mimo przekazania dodatkowych 260 mln zł na kontynuowanie unijnych oddziałów przedszkolnych, nie zapobiegnie ich likwidacji przez gminy. Wszystko dlatego, że nie mogą one liczyć na to, iż pieniądze te trafią do nich zaraz po wakacjach. A właśnie wtedy części z nich skończą się środki, jakie uzyskały na ten cel trzy lata temu z UE.
O tym, że niektórym przedszkolom grozi likwidacja, „DGP” pisał już w kwietniu. Po naszej interwencji rząd zdecydował się na przekazanie dodatkowych 65 mln euro na ten cel. Mimo że środki są, to okazuje się, iż na ich uzyskanie samorządy poczekają nawet rok. Z listu przesłanego do redakcji przez Ministerstwo Edukacji Narodowej wynika, że pieniądze zostaną podzielone dopiero wtedy, gdy resort rozwoju regionalnego, który dysponuje pieniędzmi, uzyska informacje od wojewodów, czy gminy ich potrzebują. A to może potrwać nawet kilka miesięcy. Jak sprawdził „DGP”, zapotrzebowanie jest olbrzymie, a samorządy postawione pod ścianą grożą, że będą likwidować unijne przedszkola.
– W tym roku zamknięcie grozi trzem takim placówkom. Nie mamy pieniędzy na ich funkcjonowanie – mówi wprost Zenon Szewczyk, radny Gminy Spytkowice.
Inni, nie chcąc podejmować tak drastycznych kroków, w pierwszej kolejności będą ograniczać liczbę prowadzonych zajęć.
Samorządom na tworzeniu nowych placówek lub kontynuacji ich działalności najbardziej zależy w tym roku szkolnym. Po wakacjach gminy będą musiały pomieścić w przedszkolach pięciolatków i większość sześciolatków, których rodzice nie zdecydują się na wysłanie ich do szkoły. Z braku pieniędzy nie będą tworzone miejsca dla trzylatków i czterolatków. Dlatego tak ważne jest, aby dodatkowe pieniądze trafiły do gmin jak najszybciej.
– Inaczej nie będziemy mieli wyjścia i oddziały będą zamykane – potwierdza Irena Kundera, kierownik Samorządowego Zespołu Obsługi Oświaty w Masłowie.
Na szybkie otrzymanie pieniędzy nie ma jednak szans. Żeby dostać środki, gmina będzie musiała na nowo pisać projekt i przesyłać go do zatwierdzenia.
– Taka procedura jest bardzo żmudna i trwa prawie rok – mówi Dominika Ugorek, dyrektor Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Miliczu.
Za dotacje powstało 2,6 tys. przedszkoli, do których uczęszcza ponad 70 tys. dzieci. Odgrywają one szczególnie ważną rolę w małych miejscowościach i na wsiach. To właśnie tam ich zamknięcie będzie największym problemem.