Jest w Sejmie określona większość i ta większość podejmuje decyzje - tak sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński odpowiedział we wtorek na pytanie o doniesienia mediów na temat planów PO obniżenia budżetu Kancelarii.

O sprawie napisała wtorkowa "Rzeczpospolita" podkreślając, że Komisja Regulaminowa i Spraw Poselskich ma się w środę przyglądać projektowi przyszłorocznego budżetu Kancelarii Prezydenta. Do tej pory zwyczajowo ta komisja pozytywnie opiniowała prezydenckie budżety. Ewentualnych cięć dokonywała Komisja Finansów.

Jak ustaliła "Rz", PO postanowiła od tego zwyczaju odejść. Jest niemal pewne, że tym razem budżet prezydenta po raz pierwszy zostanie negatywnie oceniony.

Jeszcze przed wydarzeniami związanymi ze szczytem w Brukseli był cień szansy na pozytywne zaopiniowanie wersji nam przedłożonej. Po sporze wokół Brukseli sytuacja się jednak zmieniła. Docierają do mnie głosy, że prezydenta trzeba za to ukarać - przyznaje w rozmowie z "Rz" Jerzy Budnik (PO), szef komisji. Nie jest szczęśliwy, że jego komisji przyjdzie naruszyć obyczaj, ale zwraca uwagę, że choć pozycja ustrojowa prezydenta się nie zmieniła, jego wydatki z roku na rok rosną.

"Być może jest zamiarem koalicji rządowej wciągnięcie Kancelarii Prezydenta w jakąś kłótnię o pieniądze. My będziemy te cięcia oceniali pod kątem ich praktycznego znaczenia" - powiedział dziennikarzom Kamiński.

"Jeżeli panowie z Platformy myślą, że wywołają kolejny temat zastępczy, aby przykryć dość nieprzyjemne dla siebie zdarzenia minionych dni - mam na myśli skandal z samolotem prezydenckim i inne smutne wydarzenia - to się mylą. Tutaj z całą pewnością kłótni nie będzie" - dodał prezydencki minister.

Jak wskazał, nie będzie to pierwszy raz, gdy "obcina się" pieniądze na Kancelarię - stało się tak w zeszłym roku.

"Tutaj skuteczność rządu Donalda Tuska jest dość duża - w obcinaniu pieniędzy budżetowych na Kancelarię Prezydenta. Rad bym widzieć na wielu innych polach taką skuteczność" - zaznaczył Kamiński. "Z czym gorzej i nie tylko dlatego, że noszę okulary" - żartował.

Tymczasem wicepremier Grzegorz Schetyna zaprzeczył we wtorek, jakoby w związku z ubiegłotygodniowym szczytem w Brukseli były plany "ukarania" Kancelarii Prezydenta poprzez obcięcie jej budżetu.

Schetyna powiedział na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu, że Kancelaria Premiera zdecydowała o zmniejszeniu swojego budżetu na przyszły rok o 14 milionów.

"Obiecaliśmy tanie państwo i je realizujemy. Wierzę, że inne instytucje, także Kancelaria Prezydenta, mają też takie możliwości. Oczekujemy, że wszędzie wydatki na administrację będą mniejsze, a nie większe. Nie ma to nic wspólnego z żadną karą, tylko z racjonalizacją wydatków publicznych, tak, żeby podatnik wiedział, na co wydaje pieniądze" - oświadczył Schetyna.

Jak napisała "Rz", w 2006 r. Pałac Prezydencki wydał 138 mln zł. W zeszłym roku było to już ponad 157 mln zł. W tym roku Kancelaria ma do dyspozycji 160 mln zł. Na przyszły domaga się jednak 189 mln zł - czyli więcej o niemal 30 mln zł (18 proc.).

Potrzebne są pieniądze na odłożone remonty czy organizację obchodów kilku ważnych rocznic, jakie przypadają w 2009 r. - tak wzrost wydatków tłumaczył szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki. Posłów PO to jednak nie przekonuje.

Według Budnika, narasta wśród nich przekonanie, że Lech Kaczyński staje się coraz bardziej prezydentem jednej partii, a Kancelaria Prezydenta jego sztabem wyborczym i gabinetem cieni PiS. Posłowie PiS zapowiadają walkę w obronie prezydenta - podkreśla "Rz".