Niemiecka prasa odnotowuje w sobotę expose premiera Donalda Tuska w Sejmie, informując, że zapowiedział on program oszczędnościowy, w tym bolesne reformy emerytalne i podatkowe oraz ograniczenie przywilejów grup zawodowych.

Jak pisze berliński dziennik "Der Tagesspiegel", Tusk podkreślił, że Polska musi być silna, by liczyć się w Europie. "I na tym zakończył temat UE oraz polityki zagranicznej. Ani słowa o Niemczech, nic o Rosji i USA - pisze gazeta. - W swoim blisko godzinnym wystąpieniu Tusk skoncentrował się na tym, by przekonać Polaków - a przede wszystkim rynki finansowe - do swojego planu reform".

"Tagesspiegel" dodaje, że jeszcze żadne expose nie było tak konkretne. Odnotowuje też, że Tusk nie podał daty wprowadzenia w Polsce euro.

Z kolei dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" zauważa, że zapowiedziane cięcia dotykają bezpośrednio interesów Polskiego Stronnictwa Ludowego, partnera koalicyjnego Platformy Obywatelskiej. "Jednak możliwości PSL do oporu osłabły, bo w nowym parlamencie Tusk ma - zdaniem komentatorów - dwóch innych potencjalnych koalicjantów - socjaldemokratyczny Sojusz Lewicy Demokratycznej oraz anarchistyczny i wrogi Kościołowi ruch polityka happeningu, (Janusza) Palikota" - pisze "FAZ".

Coraz szersze możliwości koalicyjne

Dodaje, że Tusk jeszcze rozszerzył "rozpiętość" możliwości koalicyjnych Platformy Obywatelskiej, biorąc do rządu zarówno polityków o lewicowym profilu - ministra zdrowia Bartosza Arkułowicza, jak również konserwatywnych - ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina.

"Także we własnej partii Tusk wzmocnił swoją pozycję. Jego największy konkurent, były minister spraw wewnętrznych i marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna został przesunięty na stanowisko przewodniczącego sejmowej komisji spraw zagranicznych. Z kolei jeden z jego przyjaciół, Rafał Grupiński, awansował na szefa frakcji - pisze gazeta. - Ogólnie Tusk wyraźnie pokazał, że w swoim rządzie rości sobie prawo do totalnej władzy. Na konferencji prasowej otwarcie powiedział, że żaden z ministrów nie powinien zakładać, iż pozostanie na stanowisku przez całą kadencję, bo w czasach kryzysu ministrowie są jak +zderzaki+, które trzeba wymienić, gdy zostaną uszkodzone".