Przyczyną demonstracji, która przeistoczyła się w zamieszki, była informacja o napaści seksualnej na nastolatkę, do której miało dojść w ostatni weekend. W związku ze sprawą policja zatrzymała dwóch 14-latków. Choć nie zostali jako nieletni formalnie zidentyfikowani przez prasę, pojawiła się informacja, że zarzuty odczytywał im tłumacz z rumuńskiego.

Pokojowa manifestacja zamieniła się w regularną bitwę z policją

Portal powołując się na lokalne władze, zauważył, że napięcia związane z imigracją narastały w regionie już od jakiegoś czasu. Incydenty są badane jako "ataki na tle rasowym". 29-letni mężczyzna został aresztowany pod zarzutem udziału w zamieszkach i zakłócania porządku, usiłowania uszkodzenia mienia i stawiania oporu policji.

Policja przekazała, że początkowo manifestacja przebiegała spokojnie. Wkrótce jednak zamaskowani uczestnicy wszczęli rozruchy.

W trakcie zamieszek policjantów atakowano koktajlami Mołotowa, kamieniami i fajerwerkami - przekazał portal. W wyniku pożaru uszkodzone zostały trzy domy. Lokalne media szacują, że w zamieszkach wzięło udział około 2,5 tys. protestujących.

Przemoc miała ewidentnie podłoże rasowe

Zastępca komendanta głównego Ryan Henderson zaapelował o spokój. "Przemoc miała ewidentnie podłoże rasowe i była wymierzona w naszą mniejszość etniczną i policję - oświadczył. - Nie ma na nią miejsca w naszym społeczeństwie i powinna zostać głośno potępiona".