Potrzebujemy poważnych partnerów, którzy będą w stanie zagwarantować bezpieczeństwo Ukrainy; jeśli nie otrzymamy takich gwarancji, za dwa lata Rosja może wrócić i zaatakować nas ponownie - oświadczył prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podczas wtorkowego briefingu prasowego.

"Gwarantami bezpieczeństwa powinny być państwa gotowe przekazać nam w ciągu 24 godzin różne rodzaje uzbrojenia. Jak dotąd nie otrzymaliśmy jednak listy krajów, które mogłyby to jednoznacznie zadeklarować" - powiedział Zełenski, cytowany przez agencje Reuters i Interfax-Ukraina.

Prezydent dodał, że państwa-gwaranci powinny wcześniej wypracować sankcje wobec Rosji, tak aby mieć możliwość ich wdrożenia "w ciągu sekundy po pojawieniu się zagrożenia dla Ukrainy ze strony Moskwy".

W ocenie Zełenskiego, negocjacje pokojowe z Kremlem będą trudne po ujawnieniu masowych rosyjskich zbrodni przeciwko ludności cywilnej, ale Kijów musi poszukiwać rozwiązania dyplomatycznego. "Nie mamy wyboru, musimy rozmawiać z Rosją. Możliwe jest jednak, że moje osobiste spotkanie z Władimirem Putinem, o które zabiegamy, nie dojdzie do skutku" - stwierdził ukraiński prezydent.

Zełenski odniósł się również do terminu "denazyfikacja", wykorzystywanego propagandowo przez władze w Moskwie do uzasadniania inwazji. "To słowo jest obraźliwe. Jak pokazały wydarzenia w Buczy, termin ten byłby bardziej adekwatny w kontekście działań Rosji" - ocenił.

"W ciągu najbliższych 10 lat zagadnienia bezpieczeństwa będą dla nas numerem jeden. Dlatego Ukraina stanie się +dużym Izraelem+ - oczywiście z naszą własną specyfiką. Nie będziemy zdziwieni widokiem uzbrojonych żołnierzy lub funkcjonariuszy Gwardii Narodowej w kinach, supermarketach" - powiedział prezydent.

Zadeklarował również, że na Ukrainie będzie obowiązywał demokratyczny ustrój. "Nie wyobrażamy sobie tutaj żadnego autorytaryzmu. Autorytarny kraj uległby Rosji. Nasi obywatele muszą wiedzieć, w imię kogo walczą. Ukraińcy nie walczą za portrety przywódców" - podkreślił Zełenski. (PAP)