Wszystko wskazuje na to, że do powołania rządu dojdzie w pierwszym lub w drugim kroku - oceniła we wtorek w Programie Trzecim Polskiego Radia prezydencka minister Małgorzata Paprocka. Zaznaczyła, że prezydent przede wszystkim dba o to, żeby zabezpieczone były interesy ojczyzny i uszanowana wola wyborców,

Minister podkreśliła, że prezydenta cieszy wysoka frekwencja w wyborach. Wskazała, że teraz jest czas na to, by realizować określone w konstytucji kroki.

Prezydent będzie opóźniał powołanie rządu?

Pytana, czy prezydent Andrzej Duda zaprosi teraz do Pałacu Prezydenckiego liderów partii, które dostały się do Sejmu, powiedziała, że "nie wyklucza żadnej opcji". Zaznaczyła, że prezydent wrócił w poniedziałek późnym wieczorem z wizyty w Watykanie. Wskazała, że nie ma jeszcze terminu pierwszego posiedzenia Sejmu; jak przypomniała ostateczną data jest 14 listopada.

Minister zauważyła, że teraz "jest szereg postanowień formalnych do wydania" i kiedy tak się stanie, KPRP o tym poinformuje.

Pytana, o możliwe opóźnianie przez prezydenta powołania rządu tworzonego przez obecne partie opozycyjne, Paprocka oceniła, że jest prawem opozycji komentowanie sytuacji w taki sposób, ale ona zaleca wszystkim zachowanie "daleko idącego spokoju". Przypomniała, że w konstytucji są precyzyjnie określone terminy i trzy kroki do powołania rządu.

"W ostatnich latach tylko raz doszło do powołania rządu dopiero w tak zwanym trzecim kroku, to był rząd pana premiera Belki w 2004 roku" - zauważyła.

Powołanie rządu w pierwszym lub drugim kroku

Konstytucja przewiduje trzy możliwe kroki wyłonienia rządu po wyborach. W pierwszym dużą rolę odgrywa prezydent, który m.in. desygnuje premiera, biorąc pod uwagę, że zaproponowany przez niego rząd, aby uzyskać wotum zaufania, musi zdobyć poparcie bezwzględnej większości w Sejmie. Jeśli ta próba zakończyłaby się niepowodzeniem, inicjatywę przejmuje Sejm. Wówczas premier i rząd potrzebują bezwzględnej większości głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Gdyby posłom nie udało się powołać rządu, inicjatywa wraca do prezydenta, a do wotum zaufania potrzebna jest zwykła większość.

"Wszystko wskazuje na to, że do powołania rządu w tej sytuacji, którą mamy, dojdzie albo w pierwszym, albo w drugim kroku" - oceniła Paprocka.

Podkreśliła, że prezydenci w ostatnich wielu latach wskazywali w pierwszym kroku kandydata na premiera z obozu, który wygrał wybory.

Paprocka: Musi być "daleko posunięty konsensus"

Według Paprockiej obecnie "sytuacja jest skomplikowana i wymaga zastanowienia, przeanalizowania przez prezydenta".

"Prezydent przede wszystkim ma na myśli to, żeby zabezpieczone były interesy ojczyzny, by uszanowana była wola wyborców i by sprawnie kolejny rząd przejął obowiązki od poprzedniego. To jest bardzo istotna sprawa, bo czasy nie są łatwe" – stwierdziła prezydencka minister.

Na uwagę, że już wcześniej były sytuacje, gdy nie dochodziło do porozumienia między kancelariami prezydenta i premiera w kwestii tego, kto będzie reprezentował Polskę na arenie międzynarodowej, oraz na pytanie czy kwestie te zostały już precyzyjnie uregulowane prawnie, Paprocka podkreśliła, że jeśli chodzi współpracę w zakresie spraw zagranicznych, to w konstytucji wskazano, że polityka zagraniczna jest współkreowana przez prezydenta, premiera i szefa MSZ.

Zaznaczyła, że tutaj musi być "daleko posunięty konsensus", a w interesie Polski jest to, by jej najważniejsi przedstawiciele na arenie międzynarodowej mówili jednym głosem.

Przypomniała jednocześnie, że w ostatnich miesiącach doszło do uchwalenia z inicjatywy prezydenta Andrzeja Dudy tzw. ustawy kooperacyjnej, która - jak powiedziała - doprecyzowuje kwestię współpracy na linii Polska-UE. Paprocka oceniła, że to zmiana istotna, także ona nie spodziewa się, by obecnie dochodziło do "sporów o samolot czy o krzesło". (PAP)

wni/ godl/