Wszędzie paliwo jest droższe, niekiedy litr benzyny kosztuje ponad 11 zł, a w Polsce nieco ponad 7. To znacząca różnica. (...) Absolutnie do minimum ścięliśmy podatki pośrednie, akcyzę, czyli to, co państwo może zrobić. Niżej już nie zejdziemy - powiedział wicepremier Jacek Sasin w Interii.pl.

Jak przyznał Jacek Sasin we wtorek w rozmowie z portalem Interia.pl, tańsze paliwo niż Polska mają m.in. Węgry, co zdaniem wicepremiera wynika z tego, że Viktor Orban zastosował zupełnie nadzwyczajne środki, czyli zaczął regulować ceny paliw ustawowo. Taniej tankuje się również w Turcji.

"Nie jestem zwolennikiem tego typu rozwiązań, pamiętając czasy słusznie minione, gdy partia i rząd ustalały ceny towarów i surowców" - zaznaczył minister aktywów państwowych. Dodał, że na szczęście od z górą 30 lat w Polsce nie mamy już gospodarki centralnie sterowanej. Rynek jest lepszym regulatorem i to rozwiązanie lepsze od gospodarki centralnie sterowanej - ocenił.

Jak podkreślił, w polskich warunkach trudno byłoby sobie wyobrazić przyjęcie modelu węgierskiego. "Pomijając te dwa przypadki (...) wszędzie paliwo jest droższe i to znacząco, niekiedy litr benzyny kosztuje ponad 11 zł, a w Polsce nieco ponad 7. To znacząca różnica" - powiedział portalowi szef MAP.

Na pytanie, ile wynosi cena za litr paliwa w Niemczech, Sasin odniósł się do danych z ubiegłego tygodnia: 9,73 zł za litr benzyny 95 w Niemczech, 8,79 zł na Litwie i 8,18 zł na Słowacji. W Norwegii i Danii litr benzyny 95 kosztuje ponad 11 zł.

"To nie jest powiedzenie jest ok, a narzekacie - wiemy, że to jest problem. Wiemy również, że Polacy zarabiają relatywnie mniej do obywateli Europy Zachodniej. Ale właśnie dlatego rząd wprowadzał tarczę antyinflacyjną i wiele innych działań" - wyjaśnił wicepremier.

Pytany, ile wynosi średnie wynagrodzenie w Niemczech i ile litrów paliwa można za to kupić, minister zaznaczył, że niestety nie zarabiamy jeszcze tyle co Niemcy. "Proszę jednak dać nam trochę czasu, a i do tego doprowadzimy" - powiedział w rozmowie z portalem.