Ze względu na wejście w życie nowych przepisów RODO zmieniliśmy sposób
logowania do produktu i sklepu internetowego, w taki sposób aby chronić dane
osobowe zgodnie z najwyższymi standardami.
Prosimy o zmianę dotychczasowego loginu na taki, który będzie adresem
e-mail.
I doczekaliśmy się „efektu Tuska” – Platforma Obywatelska cofnęła się mentalnie do stanu sprzed lat. Choć nominalny wiceszef PO nawołuje do rozsądku wsprawie wywołanego przez Łukaszenkę uchodźczego kryzysu, to nie pomaga to za wiele. Ajeszcze kilka miesięcy temu wszeregach Platformy słyszało się głosy, że trzeba „coś” wymyślić, aby partia nie kojarzyła się tylko zujadaniem na kaczyfaszyzm. Jednak Donek powrócił do dobrze znanych utworów zgatunku moralnego oraz wyższościowego upadlania „współczesnych bolszewików”. Teraz widzi, co narobił. Narracja najgłośniejszych działaczy partii na temat kryzysu na białorusko-polskiej granicy jest niemal zawsze ustawiona zpuzzli zpoprzedniego rozdziału zmagań zPiS. Zmagań, uwaga, przegranych!
Bo jak dobrze pamiętamy (chociaż chyba niezbyt dobrze) PO Ewy Kopacz przegrała wybory właśnie z powodu migrantów. Kiedy wyraźna większość Polaków bała się – irracjonalnie oraz bezrefleksyjnie – „fali uchodźców”, Kopacz przekonywała, że przyjęty przez Unię Europejską system kwotowego przyjmowania migrantów z Syrii i Turcji jest fajny. Jarosław Kaczyński dobrze wyczuł, że w rozjeżdżaniu się opowieści PO i odczuć większości narodu tkwi coś więcej niż strach (a to już i tak bardzo dużo). Tkwi jeszcze przekonanie, że partie zapraszające „falę uchodźców” do Polski reprezentują głos elit, a nie zwykłego człowieka. Obawiano się (przesadnie) pogorszenia bezpieczeństwa na ulicach – no tak, lepiej uposażeni pomieszkują na strzeżonych osiedlach, to my, zwykli ludzie, będziemy krojeni. Obawiano się „zabierania pracy” (kolejny mit), bo przecież migranci nie wypchną adwokatów, ordynatorów, nauczycieli i dziennikarzy, tylko przejmą nasze, zwykłych ludzi, zajęcia. Kiedy udało się wtłoczyć PO w koleiny partii broniącej elit, to wybory wygrał PiS.