Kanclerz Niemiec Angela Merkel skróciła urlop, aby wrócić w czwartek do Berlina i odpowiedzieć na zarzuty wobec jej polityki otwartych drzwi dla imigrantów. Od 18 lipca w kraju doszło do serii ataków, w których zginęło kilkanaście osób, w tym zamachowcy.

Wczesnym popołudniem ma się odbyć w Berlinie konferencja prasowa szefowej niemieckiego rządu.

Agencja Reutera przypomina, że politycy z prawej i lewej strony sceny politycznej atakują Merkel za jej politykę migracyjną. Ich zdaniem poniosła ona klęskę i przypominają, że w ostatnim roku do kraju przybyło ponad milion osób głównie z Afganistanu, Iraku i Syrii.

"Wszystkie nasze przewidywania się potwierdziły. (...) Islamscy terroryści przybyli do Niemiec" - mówił we wtorek premier Bawarii Horst Seehofer.

Bawarski premier zaznaczył, że nie akceptuje stanowiska zakładającego, iż "całkowite bezpieczeństwo nie jest możliwe". "To jest wymówka, żeby nie robić nic" - powiedział, dystansując się tym samym wyraźnie od rządu centralnego w Berlinie. Zarówno kanclerz Merkel, jak i federalny minister spraw wewnętrznych Thomas de Maiziere powtarzali ostatnio kilkakrotnie, że państwo prawa nie może zagwarantować obywatelom "absolutnego bezpieczeństwa".

"Wydarzenia ostatnich dni pokazują, że przyjmowanie i integracja dużej liczby migrantów sprawia problemy" - oceniała polityk Lewicy Sahra Wagenknecht.

W ostatnich dniach w Niemczech doszło do serii aktów terroru. 18 lipca uchodźca z Afganistanu zaatakował siekierą pasażerów w pociągu koło Wuerzburga w Bawarii, raniąc pięć osób. 22 lipca w Monachium 18-letni szaleniec pochodzenia irańskiego zastrzelił dziewięć osób w centrum handlowym. W Reutlingen (Badenia-Wirtembergia) w niedzielę Syryjczyk zabił Polkę zatrudnioną w lokalu serwującym kebab. W tym samym dniu wieczorem w Ansbach w Bawarii uchodźca z Syrii wysadził się w powietrze raniąc 12 przypadkowych osób. (PAP)

lm/