Rzym powoli otrząsa się z szoku, jakim były 36-godzinne zajścia i starcia uliczne z udziałem holenderskich pseudokibiców. Natychmiast przystąpiono do naprawy zniszczonej przez nich barokowej fontanny na Placu Hiszpańskim.

Rzymianie są - jak mówią - w pełnej niedowierzania żałobie. Zajścia, jakie miały miejsce w środę na Campo de' Fiori, a w czwartek na Placu Hiszpańskim oraz zniszczenia, jakich dopuścili się tam pseudokibice Feyenoordu Rotterdam, były dla wszystkich bolesnym ciosem.

Nie spodziewano się czegoś podobnego po gościach z Holandii ani po zapowiedziach służb porządkowych, że gotowe są na ich przyjęcie. Jak się okazuje, zlekceważono aż piętnaście komunikatów holenderskiej policji, która ostrzegała przed przybyciem co najmniej pięciuset osobników zdolnych do wszystkiego. Co by było, gdyby zamiast nich, na ulicach Wiecznego Miasta pojawili się terroryści spod znaku Państwa Islamskiego, pytają mieszkańcy Rzymu. I wolą nie odpowiadać na to pytanie.