Armator statku, który zatonął u wybrzeży Szkocji, rozważa podniesienie wraku z dna morza. Przedstawiciel firmy Brise z Hamburga, Tony Redding powiedział IAR, że decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła.

Specjalistyczna łódź, wyposażona w sonar zlokalizowała wrak. Tony Redding dodał, że jutro eksperci będą zbierać kolejne informacje na temat statku i jego położenia oraz będą się zastanawiać nad dalszą akcją. Wezmą pod uwagę wszelkie dane techniczne, a także to, czy operacja podniesienia wraku nie będzie narażała na niebezpieczeństwo życia członków załogi ratunkowej. Tony Redding zwrócił uwagę, że w miejscu, gdzie zatonęła jednostka, są silne prądy, a pogoda o tej porze roku - bardzo trudna.

Wrak "Cemfjordu", który poszedł na dno wczoraj po południu, spoczywa po wschodniej stronie cieśniny Pentland Firth, oddzielającej północny cypel Szkocji od archipelagu Orkadów.

Nie udało się odnaleźć żadnego z członków załogi pomimo szeroko zakrojonej operacji ratunkowej w sobotę i niedzielę. Wzięły w niej udział prom pasażerski, 5 łodzi ratownictwa morskiego, holownik "Heracles", fregata "Somerset" brytyjskiej Marynarki Królewskiej, dwa helikoptery i samolot. Wydobyto jedynie dryfującą w cieśninie Pentland tratwę ratunkową, najwyraźniej zerwaną z pokładu statku. Część ratowników jest zdania, że ciała załogi "Cemfjordu" są przypuszczalnie wewnątrz wraku, gdyż przy sztormowej pogodzie marynarze z pewnością zabarykadowali wszystkie drzwi i bulaje, co nie pozwoliło im opuścić pokładu, kiedy statek został przewrócony do góry dnem.